Produktywność a ADHD. Kilka sprawdzonych rad.
Produktywność a ADHD – zagadnienie złożone, a zarazem bardzo ciekawe. No bo jak to jest, że osoby z ADHD raz potrafią godzinami siedzieć nad zadaniem, grą komputerową czy lekturą, a innym razem nie mogą się na niczym skupić ani doprowadzić projektu do końca? O ile dla osób neurotypowych może wydawać się to dziwne, tak dla osób z ADHD takie sytuacje są chlebem powszednim. Gdy znajdują interesujące dla siebie zajęcie, włącza się tak zwany hiperfocus, a cały świat może przestać istnieć. Z drugiej strony, gdy aktywność nie jest dostatecznie ekscytująca czy interesująca, uwaga bardzo szybko odpływa i żadna zachęta ani groźba nie jest w stanie jej „ściągnąć na miejsce”. Co zrobić w takiej sytuacji? I jak zwiększyć swoją produktywność? O tym właśnie będzie w tym wpisie. Powstał on na podstawie książki Potęga ADHD, moich osobistych doświadczeń oraz licznych rozmów z osobami zdiagnozowanymi.
Pamiętaj proszę, że może nie odpowiadać on Twoim potrzebom. ADHD to złożone zaburzenie. Po diagnozę oraz informacje o tym, jak działać z ADHD udaj się do specjalisty.
Jak być produktywną, gdy masz ADHD? Poznaj kilka sposobów.
Bycie zorganizowaną – to nie coś, z czym się rodzimy. Organizacji można i warto się nauczyć. To prawda, że wiele metod związanych z produktywnością, które świetnie działają u osób neurotypowych niekoniecznie sprawdzi się u kogoś z ADHD (np. jedzenie żaby), ale jest też wiele świetnych sposobów, które działają i warto je przetestować. Oczywiście każda z nas jest inna, dlatego podane propozycje należy traktować jak sugestię, a w razie potrzeby należy skontaktować się ze specjalistą. Wpis ten powstał na podstawie moich doświadczeń: jestem osobą z diagnozą nozologiczną ADHD, od wielu lat zajmuję się zarządzaniem czasem, a od około 5 lat interesuję się tematyką tego zaburzenia. Studiuję także psychologię. Skoro to zostało powiedziane, przejdźmy do rzeczy!
Podziel projekt na mniejsze zadania
U osoby z ADHD myślenie o projekcie, który ma deadline na za dwa miesiące jest myśleniem nieco abstrakcyjnym ze względu na inne postrzeganie czasu, które głównie opiera się o to, co jest teraz. Jeśli nie jest teraz, jest w nieokreślonej przyszłości i automatycznie nie jest ważne. Dlatego w przypadku większych, bardziej skomplikowanych zadań warto wytworzyć sobie samodzielnie uczucie pilności, czyli zmienić cały, odległy projekt z przyszłości, na mniejsze zadania, które należy wykonać na za dwa dni czy na za dwie godziny np. stronę raportu czy wpis na bloga :)
Zmień działanie w wyzwanie
Idąc dalej tym tropem, że możesz samodzielnie wytworzyć sobie poczucie, że coś jest pilne, spróbuj w ten sposób planować zadania np. ustalić czas na podlanie kwiatków na 15 minut przed wyjściem. Zdążysz? Pamiętaj tylko, że swojego spóźnialstwa nie możesz w całości zrzucić na ADHD. Inny sposób, to danie sobie konkretnego limitu czasu np. zanim piosenka dobiegnie do końca posprzątasz naczynia w kuchni.
Trzymaj swój plan dnia przed oczami
W przypadku ADHD, często rzeczy, które nie są widoczne, wręcz znikają z pamięci. Dlatego tak ciężko jest Ci sobie przypomnieć, co miałaś do kupienia oraz co było do zrobienia danego dnia. Jest na to jedna rada: trzymaj swój plan dnia przed oczami. Możesz go stworzyć na kartce i mieć na biurku, ale możesz też wypisać zadania w aplikacji na telefonie i przypiąć ją do ekranu głównego jako widget. To samo tyczy się rutyn, które chcesz praktykować i nawyków do wprowadzenia. Zostawiaj sobie wizualne przypomnienia w miejscach, których nie możesz ominąć np. na lustrze w łazience albo na drzwiach wejściowych.
Poranna aktywność fizyczna
Ruch jest świetnym sposobem na zwiększenie dopaminy, a co za tym idzie: poprawę skupienia. Nie musisz uprawiać żadnego konkretnego sportu, możesz się nim bawić np. tańcząc do ulubionej piosenki czy biegając przy rzucaniu psu zabawki. Aktywność fizyczna ma świetne działanie niezależnie od tego, w jakiej godzinie ją praktykujesz, jednak jeśli zdecydujesz się na nią o poranku, skupienie może „rozciągnąć się” na resztę dnia. Ja osobiście bardzo lubię krótkie, 10-minutowe ćwiczenia na kanale MonikaFit.
Pamiętaj o przerwach
Nie bez powodu u osób z ADHD świetnie sprawdzają się takie techniki jak np. pomodoro. Pozwalają one na pracę w krótkich interwałach, z zachowaniem przestrzeni na przerwę, zmianę pozycji, zrobienie kilku kroków itp. Dlatego siadając do pracy, ustal w którym momencie będziesz mieć przerwę. Lepiej jest zrobić ją kilka razy krócej, niż zdecydować się na jedną dłuższą. Dzięki konkretnym ramom czasowym na odpoczynek Twojej głowie łatwiej będzie zachować skupienie w sytuacjach, które tego wymagają.
Recenzja książki Potęga ADHD – Odkryj swój niezwykły mózg
Lekturę, o której będę dziś pisać otrzymałam od wydawnictwa Znak. Gdy usłyszałam tytuł, oczy mi się zaświeciły, choć muszę przyznać, że w wielu przypadkach sięgając po książki o ADHD jestem nieco sceptyczna. Czy kolejny raz przeczytam definicję i dowiem się, że ADHD objawia się już od dzieciństwa? Choć oczywiście i tej części w Potęga ADHD – Odkryj swój niezwykły mózg nie zabrakło, to wprowadzenie do zagadnienia ADHD zostało przedstawione w bardzo ciekawy sposób. Na początku, zresztą jak i w całej książce, nie brakuje śmiałych założeń i przemyśleń autora, choć nie wyciąga on pochopnych wniosków.
Warto wiedzieć, że Potęgę ADHD napisał Anders Hansen – szwedzki lekarz psychiatra, urodzony w 1974 roku, który ukończył studia medyczne w Karolinska Institutet.
W książce ADHD przedstawione jest jako skala, a także wielokrotnie pada wyrażenie „poziom ADHD”. Tym samym autor przypomina, że wiele osób może mieć cechy takie jak osoba z ADHD, ale jeśli nie sprawiają jej one trudności w codziennym życiu, nie mówi się o diagnozie.
Lektura w bardzo ciekawy sposób prezentuje rolę dopaminy (jest bardziej złożona niż sądzisz!) , a także nakreśla potencjalne tło historyczne dla zaburzenia, którym jest ADHD. Nie mówimy tutaj o kilkudziesięciu czy kilkuset latach, a dziesiątkach tysięcy. Chcesz dowiedzieć się, co łączyło myśliwych na sawannie i ADHD? Teraz już wiesz, gdzie szukać tej informacji.
Z książki można dowiedzieć się równo sporo ciekawostek o genach, m.in. o genie DRD4 i jego wariancie DRD4-7R, który występuje także… u psów czy łabędzi! Wspomniany został także gen PTCHD1. W momencie, gdy zapisuję te słowa, zdaję sobie sprawę, że mogą brzmieć niezrozumiale, jednak po przeczytaniu odpowiedniego rozdziału, skróty te nie będą Ci obce. Ja uwielbiam ciekawostki biologiczne, więc dosłownie pochłonęłam treści związane z genetyką.
Czy w takim razie można powiedzieć, że istnieje gen ADHD? Nie do końca. ADHD powstaje z powodu działania wielu genów, a i warunki środowiskowe mogą odgrywać tu ważną rolę. Nie oznacza to jednak, że to one powodują ADHD – są ważne, ale ADHD występuje już od dzieciństwa (jest klasyfikowane jako zaburzenie neurorozwojowe) i nie jest powodowane np. przez gry komputerowe.
W książce poruszone są także inne, ciekawe zagadnienia, takie jak przepuszczalność uwag czy myślenie degeneratywne. Jednak założeniem lektury było pokazanie pozytywnych aspektów ADHD. Czy to założenie zostało spełnione? Zdecydowanie tak, choć książka wbrew temu, co zaznaczone jest na wstępie, nie skupia się wyłącznie na nich. Moim zdaniem jest to dobry znak, bo o ile z ADHD można czerpać, tak ignorowanie trudności byłoby nie na miejscu. Osobiście bardzo mi się spodobało podkreślenie przez autora, że o ile osoby z ADHD mają tendencję do prokrastynacji, tak swoich spóźnień nie można przypisywać zaburzeniu. Można oraz należy pracować z odpowiednimi metodami. To samo tyczy się się organizacji-da się jej nauczyć. Przeczytanie tych słów to był miód na moje serce!
No dobra, ale co z tymi pozytywami? Już daję znać, że jest ich naprawdę sporo i każdemu został poświęcony osobny rozdział. Z lektury dowiesz się więcej o kreatywności, hiperfokusie czy przedsiębiorczości. Każdy segment zakończony jest krótkim podsumowaniem zawierającym konkretne wskazówki, co jest w mojej opinii jest wygodnym i przydatnym rozwiązaniem.
Co do samego języka, którym została napisana Potęga ADHD nie mam kompletnie żadnych zastrzeżeń. Książkę czyta się szybko i bardzo przyjemnie. Człowiek chłonie wiedzę, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Lektura dostarcza także wiele inspiracji i jeśli jesteś zainteresowana tematyką ADHD tak bardzo, jak i ja, z pewnością znajdziesz w niej wiele tematów, które warto dodatkowo zgłębić. Mówiąc krótko: czy ją polecam? Zdecydowanie tak! Książkę można dostać m.in. w księgarni internetowej wydawnictwa Znak.
Jak realizować cele? Sposoby na sprawczość.
Efektywność, sprawczość, umiejętność realizowania konkretnych zadań - jak ją podnieść, aby cieszyć się wynikami swojej pracy, a nie obwiniać o ciągłą prokrastynację? Właśnie temu zagadnieniu chciałabym poświęcić dzisiejszy wpis.
Jak mierzyć sprawczość?
W kwietniu (2024 roku) miałam przyjemność prowadzić prelekcję na konferencji Invest Cuffs, właśnie pod tytułem “Jak przestać rozmyślać i zacząć działać. Sposoby na sprawczość”. Przygotowując się do niej, zadawałam sobie w kółko jedno pytanie: ale jak ją zmierzyć? Udało mi się wyróżnić kilka czynników, dzięki którym mierzenie sprawczości może być łatwiejsze:
- liczba ukończonych projektów,
- waga (ważność) projektów,
- czas wykonania zadań,
- samopoczucie oraz cel.
Czyli im więcej ważnych, ukończonych zadań, które prowadzą do istotnego celu, wpływającego na jakość życia = tym wyższa sprawczość.
Podstawą jest relacja ze sobą
O dobrej relacji ze sobą mówię naprawdę często. A to dlatego, że ona, wraz z zaufaniem do siebie stanowi podstawy dla zdrowej produktywności.
Wyobraź sobie sytuację, w której umawiasz się ze współpracownikiem na podział obowiązków. Ty wykonujesz swoją część, druga osoba nie. No dobrze, każdemu się zdarza. Jednak sytuacja powtarza się kilkukrotnie. Czy zaufasz tej osobie następnym razem? Pewnie nie i nie będziesz miała najmniejszej ochoty na taką współpracę.
Inny przykład: ktoś pożycza od Ciebie pieniądze, następnie nieustannie przekłada termin zwrotu. Jak zachowasz się następnym razem, gdy poprosi Cię o taką przysługę? Prawdopodobnie nie tylko nie pożyczysz pieniędzy, ale także Twoje zaufanie do tej osoby będzie mocno ograniczone.
Dlatego tak ważne jest, abyś dotrzymywała obietnic danych sobie! Bez tego nie traktujesz siebie poważnie i w głębi duszy nawet nie wierzysz, że zrealizujesz zadania, które sama sobie powierzyłaś.
A jak to zrobić? Przede wszystkim pamiętaj o realistycznym planowaniu (np. 1 priorytet, 2 ważne zadania, ewentualnie do 5 drobnych to-do), a także zapisywaniu swoich planów - dzięki temu Ci nie uciekną. Wraz z każdą obietnicą daną sobie, z której się wywiążesz, będzie wzrastało Twoje zaufanie!
Cele, czyli co sobie obiecać?
Zastanów się, co jest dla Ciebie naprawdę ważne. Podkreślam: dla Ciebie i tylko dla Ciebie. Uważaj na cele wyznaczone tylko ze względu na normy społeczne. To, że Twoi znajomi chcą przebiec maraton, nie oznacza, że jest to dobry cel dla każdego. Nie myśl tylko o rzeczach, którymi “możesz się pochwalić”, ale przede wszystkim o tych, które przybliżą Cię do życia swoim wymarzonym życiem. Co więcej, nie sam cel powinien Cię cieszyć, ale także droga do niego. Bo co z tego, że uda Ci się zrealizować założenia, jeśli cały etap przygotowań i dążenia do nich będzie wysysał z Ciebie życie?
Co więcej, bądź realistką. Wyznaczenie sobie zbyt ambitnego celu może Cię zniechęcić do jakiegokolwiek działania. Także po przejściu całej masy kroków możesz nie odczuwać adekwatnej satysfakcji. Dlatego zamiast dać się ponieść ambicji, oszacuj swoje siły na zamiary.
Wyznaczając cel, postaw na konkrety. Możesz użyć np. metody SMART, która mówi o tym, że cel powinien być konkretny, możliwy do zmierzenia, możliwy do osiągnięcia, mający znaczenie w kontekście Twojego życia (nie jest oderwany od rzeczywistości i Twoich potrzeb), a także jest określony w czasie.
Po wyznaczeniu celu, dobierz do niego odpowiednie nawyki. Na początku wystarczy jeden. Przykład? Jeśli Twoim celem jest nauka nowego języka, to wykonanie lekcji w aplikacji może być Twoim codziennym nawykiem. Nie bierz na siebie zbyt dużo i planuj obrotu w codzienności o 180 stopni. Zmiana nagła NIE JEST zmianą stałą. To te drobne zmiany prowadzą do spektakularnych efektów. Możesz skorzystać z metody trzech nawyków (zdrowie psychiczne, fizyczne, rozwój umiejętności), aby zadbać o podstawowe obszary w życiu.
Dyscyplina: czy jej potrzebujesz?
Osobiście nie jestem fanką żelaznej dyscypliny. Uważam, że odbiera ona wiele z przyjemnego, ale też intuicyjnego działania. Podążając ślepo za dyscypliną można łatwo niezauważyć potrzeb, które sygnalizuje nam nasze ciało i głowa. Dlatego zamiast trzymać się jej, warto jest działać zgodnie z pewnymi intencjami. Zastanów się:
- co możesz zrobić dla przyszłej siebie?
Dzięki temu zadbasz nie tylko o swoje zachcianki i potrzeby tu i teraz, ale także przemyślisz długoterminowe efekty swoich działań.
- za co będzie Ci wdzięczna przyszła Ty?
Taki sposób myślenia przyda Ci się w szczególności, kiedy łatwiej Ci wyświadczać przysługi dla innych, niż dotrzymywać słowa danego sobie. Wyobraź sobie, że istnieje inna osoba (to Ty z przyszłości!) i to dla niej robisz konkretne rzeczy np. idziesz na trening lub opracowujesz biznesplan.
- co robi przyszła wersja Ciebie? Jak wygląda jej życie codzienne?
Klarowny obraz Twojej potencjalnej przyszłości będzie zachęcał Cię do działania. Jeśli widzisz, że gra jest tego warta - chętniej bierzesz w niej udział.
- którą wersję przyszłej siebie wybierasz?
Masz w głowie obraz siebie, która żyje naprawdę przyjemną codziennością. Skonfrontuj go z obrazem, w którym nic się nie zmienia, nie osiągasz wyznaczonych celów i nie próbujesz się rozwijać. Jeśli z niego również jesteś zadowolona - super! Ale jeśli nie, to świadomie wybierz wersję siebie z przyszłości. Tą, którą naprawdę chcesz się stać.
Monitoruj swój czas
Czeka Cię jeszcze jeden test, który pokaże, na jakim poziomie jest Twoja sprawczość, a także Twoje skupienie - monitorowanie czasu! Z czasem jest jak z pieniędzmi. Jeśli nie wiesz ile go masz, ciężko Ci będzie dobrze nim zarządzać. Dlatego przez 24h (tyle wystarczy!) dokładnie monitoruj swój czas. Zapisuj, na co poświęciłaś ile minut. Odnotuj każde scrollowanie mediów społecznościowych. Na podstawie otrzymanych wyników, znajdź miejsca, w których możesz uszczelnić swój plan, aby czas nie uciekał Ci przez palce, a także stwórz plan.
Zacznij planować
Gdy już wiesz:
- co chcesz osiągnąć,
- ile masz czasu,
- jak spędzasz swój czas,
możesz zacząć planować. Postaw na bardzo proste metody, a plany trzymaj w widocznym miejscu. Zrezygnuj z kalendarza, którego nigdy nie otwierasz, skomplikowanego bullet journal lub aplikacji, którą uzupełniłaś raz, może dwa. Zastanów się, po co najczęściej sięgasz, aby zrobić notatkę lub sprawdzić potrzebne informacje. Ja osobiście jestem fanką planowania w:
- kalendarzu Google - przypomina mi on o wszystkich ważnych wydarzeniach, rozmowach, wizytach, a także można stworzyć w nim listę zadań
- Notion - to mój “drugi mózg” czyli baza informacji, zakładek oraz pomysłów
- papierowym zeszycie - traktuję go jako brudnopis. Trafia tam dosłownie wszystko, bez żadnego systemu. Potem takie notatki mogę przenieść do Notion lub kalendarza, jeśli jest taka potrzeba.
Dobierz taki sposób, który będzie odpowiadał Tobie i co najważniejsze: będzie dla Ciebie intuicyjny!
Asertywność
Asertywność jest dobrą przyjaciółką sprawczości i efektywności. Dzięki niej nie podejmujesz się zadań, które nie są dla Ciebie odpowiednie, ani zgodne z Twoimi planami. Co więcej, asertywność względem siebie ucina negocjacje z samą sobą i pozwala się skupić na działaniu, zamiast rozmyślaniu i tworzeniu kilku alternatywnych scenariuszy lub wymówek. Możesz przetestować metodę “hell yes or no” (coś albo jest zdecydowanym TAK, zadaniem, które jest dla Ciebie ważne i zgodne z celami, albo automatycznie oznacza NIE) lub dawać sobie więcej czasu na podjęcie konkretnej decyzji. Ktoś chce wrzucić Ci kolejną rzecz do zrobienia? Powiedz, że chcesz się nad tym na spokojnie zastanowić i dasz znać, jak wygląda Twój kalendarz.
Podsumowanie
Sprawczość możesz praktykować poprzez realistyczne planowanie, dotrzymywanie sobie słowa, a także wybieranie projektów, które mają duże znaczenie DLA CIEBIE. Jeśli do tej pory starałaś się zadowolić wszystkich dookoła, zapominając o swoich potrzebach lub stawiałaś na perfekcjonizm - zacznij od spełniania jeden małej obietnicy danej sobie każdego dnia. Uwierz, lepiej jest systematycznie iść małymi krokami, niż raz na jakiś czas robić “skok w dal”, a przy tym się zmęczyć i wywrócić.
Metoda trzech nawyków
Nawyki rządzą naszą codziennością. Jest ona wypełniona odruchowymi działaniami, w dużej mierze nieświadomymi. Czy zakładając kurtkę nie zaczynasz przypadkiem zawsze od tej samej ręki? Nie masz ulubionego miejsca przy stole czy na kanapie? Nawet po przebudzeniu prawdopodobnie towarzyszy Ci stały pakiet myśli i czynności. Nawykowe działania mają swój cel - jest on bardzo ważny!
Czym jest nawyk i po co Ci nawyki?
Nawyk to wyuczone, wręcz automatyczne działanie. Jest on rezultatem powtarzania tej samej czynności lub całej sekwencji działań wielokrotnie. To oznacza, że nawyk wyrabiamy w ten sam sposób, w który trenujemy ciało. Efekty nie są widoczne natychmiastowo, a nawarstwiają się. Nawykiem może być codzienne mycie zębów, zjedzenie śniadania czy wypijanie szklanki wody rano. A do czego one służą? Najprościej mówiąc, nawyków potrzebuje każdy człowiek, aby nie zwariować. Pozwalają na automatyzację zadań, przyspieszenie ich realizacji i wyeliminowanie ciągłego podejmowania decyzji. Dzięki temu możesz skupić całą swoją uwagę tylko na tym, co jej w danym momencie wymaga. Głównym zadaniem nawyków jest odciążenie Twojego mózgu.
Jak wprowadzić nowy nawyk?
Proces wprowadzania nawyku rozpocznij od obserwacji. Wiele z nich jest nieuświadomionych. Dlatego zabaw się w detektywa i prześledź dokładnie przebieg swojego dnia. O której wstajesz z łóżka, co robisz zaraz po przebudzeniu (chwytasz za telefon, pijesz wodę - to są nawyki). Od której nogi zakładasz kapcie (to też nawyk) i o czym myślisz (myślenie również może być nawykowe). Skup się na detalach, małych elementach rutyny, których normalnie nie zauważasz. To właśnie one dadzą początek nowym nawykom - poznasz od czego zaczynają się Twoje obecne zachowania. Mając tę informację, możesz je zastąpić innymi, bardziej wspierającymi. Pamiętaj, że aby złamać nawyk, konieczne jest świadome podejmowanie decyzji i wykonanie nowego, innego działania. Dla mózgu jest to trudniejsza opcja, dla przyszłej Ciebie - jedyna możliwa :) Zmiana przyzwyczajeń jest konieczna, abyś mogła się rozwijać, osiągać swoje cele, a nawet odpowiednio dbać o swoje zdrowie.
Pamiętaj tylko, aby nie wprowadzać zbyt wielu nowych nawyków jednocześnie. Jeden to absolutnie wystarczająco. Przeznacz na niego tyle czasu, ile potrzebujesz. To, że na uformowanie się nawyku potrzeba 28 dni, to absolutna bzdura. Nie traktuj więc daty jako wyznacznika, a raczej jako motywację.
Na czym polega metoda trzech nawyków?
Metoda trzech nawyków polega na zrealizowaniu każdego dnia jednego nawyku z trzech obszarów: zdrowia fizycznego, zdrowia psychicznego oraz rozwoju umiejętności. Powinny być one przyjemne. Nie muszą być wymagające ani czasochłonne. Im prościej, tym lepiej. Jest to sposób, do którego wracam za każdym razem, kiedy czuję, że wypadam z odpowiednich torów. Jest banalnie prosty i pozwala mi się skupić na sobie, gdy cały świat wymaga mojej uwagi.
Dzięki metodzie trzech nawyków w łatwy i szybki sposób zadbasz właśnie o siebie i swoje podstawowe obszary życia. Dodatkowo, jeśli postanowisz ją wprowadzić do swojej porannej rutyny, z pewnością rozpoczniesz dzień z poczuciem satysfakcji i sprawczości. Wpłynie ona pozytywnie na Twoje nastawienie! Zapamiętaj proszę, że produktywność to nie upychanie jak największej liczby zadań do wykonania każdego dnia. Produktywność to także odpoczynek, relaks, praca mądra, a nie ciężka i skupienie się na tym, co jest w danym okresie najważniejsze. Aby to osiągnąć, należy troszczyć się o siebie i swoje potrzeby. Z metodą trzech nawyków jest to łatwiejsze :)
Przykłady nawyków
Łatwo się nudzisz wybranymi czynnościami? Ja też! Dlatego zobowiązanie się np. do takiego samego treningu dzień w dzień jest dla mnie misją nie do wykonania. A dokładnie taką, której nie chcę wykonać. Przy tej metodzie masz więcej elastyczności. Dobrym rozwiązaniem jest wybranie kilku nawyków z każdego obszaru i praktykowanie ich zamiennie. Dzięki temu żaden z nich Ci nie zbrzydnie zbyt szybko Wybierz takie działania, które najlepiej pasują do Ciebie, Twoich postanowień i stylu życia. Jeśli potrzebujesz inspiracji, zerknij na poniższe propozycje.
Zdrowie fizyczne
- Wypicie szklanki wody po przebudzeniu
- Krótkie rozciąganie
- Trening (joga, ćwiczenia w domu, na siłowni, zajęcia)
- Spacer
- Zażycie suplementów
Zdrowie psychiczne
- Medytacja
- Praktykowanie wdzięczności
- Prowadzenie dziennika
- Terapia
- Rozmowa z bliską osobą
- Powiedzenie sobie komplementu
Rozwój umiejętności
- Przesłuchanie merytorycznego podcastu
- Lekcja języka z aplikacją
- Rozwiązanie krzyżówki
- Rysunek, malarstwo lub rękodzieło
- Czytanie
- Lekcja na Skillshare
Ile powinno trwać wykonywanie każdego nawyku?
W przypadku tej metody nie ma określonych limitów czasowych. Robisz tyle, na ile masz ochotę. Mocno zachęcam Cię do wyznaczenia swojego optimum i minimum. Na przykład w przypadku picia wody, optimum będzie wypicie szklanki rano. Minimym to dwa łyki. Zwłaszcza w początkowej fazie, nie jest aż tak ważne jak nawyk wykonasz, ale czy go wykonasz. Czy czasem, a wręcz bardzo często będzie to nieperfekcyjne? Oczywiście. Na szczęście to nie perfekcję chcesz osiągnąć, a regularność.
Podsumowanie
Nawyki kierują nami, niezależnie od tego, czy jesteśmy tego świadomi, czy nie. Zamiast oddawać stery starym przyzwyczajeniom, lepiej zacząć aktywnie pracować nad małymi obszarami życia codziennego. Niech zrozumienie siebie wygra z chęcią natychmiastowego postępu. Ten przyjdzie z czasem. A jak już jesteśmy przy temacie czasu – jeśli chcesz zacząć planować swoje tygodnie świadomie i dążyć do celów, które Cię ekscytują, ale nie wiesz jak się za to wszystko zabrać, koniecznie sprawdź Drogę do celu. Lektura zawiera ćwiczenia i masę przydatnych wskazówek, dzięki którym zaczniesz działać od razu. Jeśli na ogół czytasz poradniki, a potem nic z tą wiedzą nie robisz - w tym przypadku nie masz takiej możliwości. Co więcej, dzięki niej poznasz zebrane w pigułce najważniejsze metody dotyczące produktywności i wybierzesz te dla siebie. Bez godzin spędzonych na wyszukiwanie informacji. Jeśli czujesz, że to coś dla Ciebie - sprawdź książkę lub e-book Droga do celu. Póki co trzymaj się, hej!
3 postawy, dzięki którym zmienisz swoją rzeczywistość
Każdy czas w roku jest dobry, aby postawić na siebie, wprowadzić zmiany i zrealizować cele. W tym wpisie chcę przedstawić Ci trzy postawy, które warto przyjąć, aby dokonać zmian w swoim życiu. Nie ma nic złego w obecnej wersji Ciebie - jestem przekonana, że radzi sobie najlepiej, jak potrafi. Jedak nie zaszkodzi jej pomoc w postaci zmiany sposobu myślenia oraz działania, na ten bardziej wspierający.
Jeśli wolisz słuchać, sprawdź Przyjemnie Produktywny Podcast na Spotify i YouTubie.
Wprowadzenie postaw, o których zaraz przeczytasz, często nie jest szczególnie komfortowe. Wynika to z tego, że konfrontują one przekonania oraz postrzeganie rzeczywistości. Odrobina dyskomfortu jest jednak uczciwą ceną za ogromne zmiany, które oferują.
Szukanie sposobu, a nie wymówki
Ta postawę warto przyjąć w odniesieniu do całego swojego życia, a nie tylko konkretnych jego obszarów. Wyrażenia “jakby chciał(a), to by mógł(-ogła)” często używa się w odniesieniu do romantycznych relacji, a przecież sztuka pisania wymówek jest bardzo popularna także w innych dziedzinach. Mogą dotyczyć one kariery (umówię rozmowę o podwyżkę za miesiąc, szef jest ostatnio w kiepskim humorze), hobby (założę konto na YouTube jak będzie mnie stać na profesjonalną kamerę), finansów (nie mam czasu na założenie oddzielnego konta na oszczędności) itp.
Wymówki to coś uniwersalnego, punkt wspólny dla nas wszystkich. Dzieje się tak dlatego, że wymówki, wbrew pozorom, dają komfort psychiczny. Są usprawiedliwieniem, dla którego jeszcze nie zrobiłaś rzeczy, o których mówisz od miesięcy czy lat. W większości przypadków, zamiast wymówki, można znaleźć sposób. Poniżej znajdziesz kilka przykładów:
- Wymówka: nie mogę ćwiczyć, bo moja siłownia jest w remoncie.
Sposób: wybranie innej siłowni np. zamiast koło domu, to koło pracy; ćwiczenie w domu; zapisanie się na zajęcia sportowe; codzienne spacery. - Wymówka: nie mam jak poprawić swojej sytuacji finansowej, bo odmówiono mi podwyżki.
Sposób: podrasowanie CV i aktywne poszukiwanie pracy, znalezienie pracy dodatkowej, budowanie dodatkowego źródła przychodu, sprzedaż nienoszonych ubrań, nauka inwestowania. - Wymówka: nie mogę być produktywna, przez moje ADHD
Sposób: aktywne szukanie sposobów działających u Ciebie, używanie metody pomodoro, intencjonalne zwiększanie poziomu dopaminy np. poprzez aktywność fizyczną, stawianie sobie małych wyzwań.
Jeśli szukanie sposobów zamiast wymówek jest dla Ciebie nowością, przy pierwszych próbach będziesz konieczny świadomy wysiłek, skłaniający Cię do przestawienia myślenia. Po czasie nastawienie na sposoby stanie się odruchowe. Wiąże się to również z kolejną postawą.
Przejęcie kontroli i wzięcie odpowiedzialności za swoje życie
Odpowiedzialność za siebie, swoje zachowanie i swoje życie należy brać zarówno w tych dobrych jak i kiepskich sytuacjach. Śmiało mów o swoich projektach, które usprawniły pracę firmy, okazały się wielkim sukcesem czy działaniach, które zmieniły czyjąś codzienność na lepsze. Nie zapominaj jednak, aby z taką samą pewnością akceptować popełnione błędy. Weź odpowiedzialność za to, że o czymś zapomniałaś, nie dopilnowałaś lub mówiąc najprościej, zawaliłaś. Bez zbędnego tłumaczenia się, czy szukania właśnie dziesiątek wymówek. Oczywiście, okoliczności mogły nie być sprzyjające, ale Twoje błędy nie są ich winą.
Przejęcie kontroli nad swoim życiem mocno wiąże się z odzyskiwaniem pewności siebie. Taka postawa otwiera wiele drzwi, zarówno w życiu zawodowym, jak i w życiu prywatnym. Uświadamia, że nikt w Twoim życiu nie weźmie Cię za rękę i nie poprowadzi krok za krokiem — a jeśli ktoś to robi, to najczęściej ma z tego korzyści, nie zawsze zgodne z Twoimi. Dlatego tak ważne jest, abyś podejmowała swoje decyzje sama i dla siebie. Abyś wiedziała, że kiedy podejmiesz złą decyzję, to Ty a nikt inny będzie za nią odpowiedzialny i następnym razem podejmiesz lepszą.
Empatia i zrozumienie, ponad ocenianie
Empatia i zrozumienie zabierze Cię znacznie dalej niż ciągłe ocenianie, które nie wnosi pozytywnej energii ani do Twojego życia, ani do życia osób w Twoim otoczeniu. Oczywiście, możesz pielęgnować w sobie uczucie zazdrości, zawiści albo twierdzić, że komuś się po prostu poszczęściło. Możesz oceniać inne osoby, ale pamiętaj, że na ogół nie oceni Ciebie nikt kto zaszedł gdzieś dalej niż Ty - ciekawa perspektywa, prawda? Osoba, która zakładała swój biznes od podstaw, a teraz działa on prężnie, nie będzie patrzyła z góry na kogoś, kto dopiero zaczyna. Przecież sama zna te zmagania! To samo może tyczyć się ludzi w dobrej sytuacji finansowej, ze znajomością języka obcego na wysokim poziomie itp.
Dlatego masz wybór i możesz też iść w stronę zrozumienia. Nie chodzi o to, żeby kogoś tłumaczyć i usprawiedliwiać kolejne zawalenie terminu czy wystawienie Cię do wiatru. Szanuj siebie i swój czas. Jednak gdy mowa jest o innych sytuacjach: widzisz, że współpracownik ma problem ze zrozumieniem procedury, odebrałaś wiadomość mailową, której ton Ci nie odpowiada, albo widzisz, że ktoś osiąga sukces, który marzy się Tobie - możesz wykazać się empatią! Wytłumacz współpracownikowi trudny proces, dopytaj o szczegóły dotyczące wiadomości, zamiast od razu stawiać wnioski i pogratuluj sukcesu. Oszczędzisz sobie nerwów, zyskasz dodatkowe doświadczenia i zadbasz o relacje. Czy nie brzmi to dobrze?
Tak więc podsumowując! Szukaj sposobów, a nie wymówek. Przejmij kontrolę nad swoim życiem i przede wszystkim wziąć za nie i za siebie odpowiedzialność. Pielęgnuj w sobie empatię i zrozumienie, a nie ocenianie. Pamiętaj, że te postawy przydadzą ci się w każdym obszarze życia - zarówno na spotkaniach z rodziną, w pracy, a także w stosunku do samej siebie, kiedy zostajesz sam na sam ze swoimi myślami. Dzięki nim zmienisz swój wewnętrzny dialog na bardziej wspierający.
Jak poprawić swoją sytuację finansową?
Pieniądze to temat, który nigdy się nie nudzi, a jednocześnie jest tematem tabu. Rozmowy na temat finansów innych, zwłaszcza zamożnych osób, są na porządku dziennym, jednak mało kto ma ochotę omawiać swoje te osobiste. Szkoda, bo to z pewnością umożliwiłoby lepszą edukację w tym zakresie. W dobie internetu, a także wielu dostępnych materiałów edukacyjnych na szczęście wiele informacji jest w zasięgu ręki. W drugiej części wpisu znajdziesz moją recenzję lektury “Krok po kroku. O wolności finansowej i dostatnim, spełnionym życiu”. Teraz jednak porozmawiamy o poprawianiu swojej sytuacji finansowej.
Odkąd pamiętam lubiłam pieniądze. Już jako mała dziewczynka uwielbiałam je liczyć, dostawać, oszczędzać, a w późniejszym czasie, gdy tylko nadarzyła się okazja - zarabiać. Była to dobra baza, jednak niewystarczająca, aby dobrze ogarnąć finanse osobiste. Gdy wkroczyłam w etap dorosłości i zaczęłam żyć na własny rachunek, zarządzanie budżetem domowym siłą rzeczy stało się niezwykle istotne. Wraz z nim pojawiło się pytanie: jak to robić dobrze? Może i Ty je sobie zadajesz. Zarabiasz, ale wypłata gdzieś się rozchodzi i na koniec miesiąca ciężko Ci cokolwiek oszczędzić (lub oszczędzasz w swojej opinii znacznie mniej, niż byś mogła) lub wręcz związać koniec z końcem. A może czujesz, że utknęłaś na pewnym progu zarobkowym i nie bardzo wiesz, jak go przeskoczyć. Albo Twoje cele finansowe (jeśli takie masz) mocno Cię zniechęcają, zamiast zachęcać, przez to gromadzony kapitał wydajesz szybciej, na drobne przyjemności. We wszystkich tych przypadkach ten wpis będzie dla Ciebie. Odpowiada on na pytanie…
Jak poprawić swoją sytuację finansową? Można to zrobić w kilku krokach.
Nie są one szczególnie skomplikowane, przez co łatwo je zlekceważyć. Jest to błąd, który może Cię (dosłownie!) wiele kosztować. Dlatego jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś, pochyl się nad nimi. Zalicza się do nich analiza wydatków, przygotowanie budżetu, określenie celów finansowych (choć niekoniecznie kwotowych), wyrobienie nawyku oszczędzania, śmiałe negocjowanie wynagrodzenia i zwiększanie kompetencji, a także zrezygnowanie z podejścia wszystko albo nic oraz szukanie różnych źródeł dochodu. Omówię poszczególnie każdy z nich.
Analiza wydatków
Analiza wydatków jest absolutną podstawą, zwłaszcza, gdy nie dysponujesz bardzo dużym budżetem. Wtedy każdy wydatek jest odczuwalny - co innego jest wydać na kawę na mieście 20 zł, kiedy zarabiasz 3000, a co innego, gdy zarabiasz 30000. Nie zmienia to jednak faktu, że nawet przy dużych zarobkach, jeśli masz tendencję do wydawania bez zastanowienia i świadomości, na co idą Twoje pieniądze, łatwo i szybko pozbędziesz się dochodów. Dlatego jeśli nie robiłaś tego w przeciągu ostatnich 12 miesięcy, wykonaj analizę swojego budżetu. Jeśli płacisz w większości kartą, zaloguj się do swojej bankowości online i prześledź transakcje z ubiegłych trzech miesięcy. Każdą z nich przypisz do odpowiedniej kategorii, a następnie podsumuj kwoty i przeanalizuj wyniki. Ile wydajesz miesięcznie na opłaty za mieszkanie, ile na transport, na jedzenie, kosmetyki, ubrania, rozrywkę? Czy te kwoty faktycznie odpowiadają Twojemu wyobrażeniu, czy jednak od niego odchodzą? Na podstawie otrzymanych wyników możesz możesz stworzyć swój budżet.
Przygotowanie budżetu
Dlaczego przygotowanie własnego budżetu warto rozpocząć mając przed oczami wyniki analizy wydatków? A no dlatego, żeby nie wróżyć z fusów. Budżet oparty na przypuszczeniach nie będzie Ci się sklejał, a przez to zamiast pomagać, wywoła frustrację. Zastanów się, które wydatki są absolutnie konieczne, które dobrze byłoby mieć, a które idą na poczet Twoich celów oszczędnościowych. Zobacz przykład poniżej:
Konieczne:
- Czynsz
- Odstępne/rata kredytu
- Zakupy spożywcze
- Koszty transportu
- Internet
- Kosmetyki higieniczne
- Zdrowie
- Zwierzęta
Opcjonalne:
- Prezenty
- Ubrania i dodatkowe kosmetyki
- Jedzenie na wynos
- Rozrywka w domu (np. Netflix)
- Rozrywka poza domem (np. kino, wyjścia na miasto)
Oszczędności:
- Emerytura
- Wakacje
- Wkład własny
Może być też tak, że koszty koniecznych wydatków możesz obniżyć np. poprzez wybranie mydła w kostce zamiast żelu pod prysznic, zamianę jazdy Uberem na autobus, zmniejszenie zużycia wody czy prądu. Zastanów się, ile realnie chcesz przeznaczyć w kategorii koniecznych i opcjonalnych wydatków. Jak ta suma ma się do Twoich przychodów? Czy jesteś w stanie gdzieś uciąć koszty, aby zwiększyć tę kwotę? Nadwyżkę przeznacz na cele oszczędnościowe, nawet jeśli jest to niewielka kwota. Więcej na ten temat przeczytasz w kolejnych dwóch punktach. Pamiętaj, aby nie rezygnować całkowicie z przyjemności - w końcu zarabiasz po to, żeby żyło Ci się dobrze zarówno teraz, jak i w przyszłości.
Określenie celów finansowych
Określenie celów finansowych jest ważne, ale nie zawsze cele kwotowe będą motywujące. Zwłaszcza przy niższych zarobkach, cel określony w dziesiątkach czy setkach tysięcy będzie przytłaczał. Oczywiście dobrze jest wiedzieć, do czego zmierzasz i ile mniej więcej to kosztuje, ale jako cel możesz sobie równie dobrze postawić:
- edukację finansową (np. przeczytanie książki, przerobienie kursu),
- zmianę pracy na lepiej płatną,
- znalezienie dodatkowego źródła dochodu dającego min. 100 zł miesięcznie.
Polepszanie swojej sytuacji finansowej polega na ograniczeniu wydatków (sposób ograniczony) i zwiększaniu dochodów (sposób nieograniczony). Skup się na oszczędzaniu i pracy z tym co masz, jednocześnie pamiętając, że zwiększenie przychodów jest najprostszą drogą do większych oszczędności.
Wyrobienie nawyku oszczędzania
Przede wszystkim ważny jest tu Twój sposób myślenia. Gdy dostajesz premię lub prezent w postaci gotówki, od razu wydajesz pieniądze na przyjemności (np. nową torebkę) czy przeznaczasz tę kwotę na oszczędności? Nie mówię, aby nie sprawić sobie czegoś miłego, w końcu po to są te pieniądze, ale przeznaczanie całej sumy na zakupy również nie jest dobrą decyzją. Przy każdej takiej okazji, pomyśl, że dostajesz tak naprawdę dwa prezenty! Połowa otrzymanej kwoty jest prezentem dla obecnej Ciebie i to ją przeznaczysz na zachcianki, a druga połowa jest dla przyszłej Ciebie i ona wyląduje na inwestycjach.
Comiesięczne oszczędzanie również może być nawykowe. Ja sądzę, że powinno być wręcz bezwysiłkowe. Dlatego w swojej bankowości internetowej ustal stałe zlecenie przelewu, nawet na niewielką kwotę (taką, które wyszła Ci z obliczeń) na oszczędności, zaraz po otrzymaniu wypłaty. Najlepiej, jeśli będzie to osobne konto, z którego nie korzystasz do robienia codziennych wydatków. Dzięki temu nie będziesz widzieć tych pieniędzy, a co za tym idzie, wydanie ich nie będzie aż takie kuszące.
Śmiałe negocjowanie wynagrodzenia i zwiększanie kompetencji
Tak jak wspomniałam wyżej, najszybszą drogą do większych oszczędności są większe zarobki. Możesz je ustalić z obecnym pracodawcą. Pamiętaj, że nie prosisz o podwyżkę - tylko używając odpowiednich argumentów negocjujesz wysokość wynagrodzenia. Rozmowa na temat wypłaty, jest rozmową biznesową, dlatego nie traktuj jej bardzo osobiście. Co więcej, nie czekaj na docenienie ze strony przełożonego — sama zaaranżuj rozmowę i pokaż się na niej z jak najlepszej strony, jako cenny pracownik firmy. Podkreśl znajomość procesów, terminowość, dokładność, a także kompetencje, które posiadasz.
Zwiększanie kompetencji pomoże Ci zarówno przy negocjacji warunków wynagrodzenia u obecnego, jak i u przyszłego pracodawcy. Dlatego nie bój się przeglądania ogłoszeń o pracę i wysyłania CV, nawet jeśli nie szukasz zatrudnienia. Dzięki temu poznasz stawki rynkowe na danym stanowisku, a także dowiesz się, jakie umiejętności są wymagane dla dostania lepszej pracy.
Zrezygnowanie z podejścia wszystko albo nic i szukanie różnych źródeł dochodu
W życiu nic nie jest czarno-białe, dlatego nie zakładaj, że tak też jest w finansach. Jeśli nie udało Ci się wynegocjować podwyżki wynagrodzenia, może firma zasponsoruje ci kurs lub warsztaty zwiększające Twoje umiejętności? Pamiętaj, że nie tylko pensję możesz negocjować. Co więcej, nie obrażaj się, jeśli coś nie poszło po Twojej myśli, jeśli nie dostaniesz lepiej płatnego stanowiska itp. To nie przekreśla Twoich możliwości. Jest naprawdę dużo sposobów na zarabianie dodatkowych pieniędzy (ankiety, praca w weekendy, korepetycje), dlatego skorzystaj z nich, nawet jeśli niektóre nie brzmią bardzo dumnie. Nie musisz też od razy decydować, że pracujesz wyłącznie na etacie lub wyłącznie prowadząc biznes. Te opcje da się łączyć - zwłaszcza, jeśli potrzebujesz stabilności i chcesz pewnie stanąć na finansowych nogach.
Do źródeł dochodu można zaliczyć także te z inwestycji. Wielu osobom inwestowanie kojarzy się z ryzykowną grą, w dodatku o dużych i na dużych pieniądzach. Jasne, może ono takie być, ale nie musi. Bo możesz inwestować bardzo prosto i spokojnie. Na ten temat dostępne jest coraz więcej materiałów. Ostatnio w moje ręce trafiła książka “Krok po kroku – o wolności finansowej i dostatnim, spełnionym życiu” od maklerska.pl i mam co do niej kilka przemyśleń.
Recenzja książki Krok po kroku – o wolności finansowej i dostatnim, spełnionym życiu.
Książka JL Collinsa „Krok po kroku – o wolności finansowej i dostatnim, spełnionym życiu” dużo obiecuje już samym tytułem. Tylko czy ta obietnica zostaje przez autora spełniona i faktycznie pokazuje on jak dojść do obiecanej wolności? I tak i nie.
Zacznę jednak od początku - pozycja ta ujmuje przyjemną dla oka okładką, pięknym wydaniem i niesamowitą lekkością narracji. Czyta się ją szybko, przyjemnie i „bez bólu” co wyróżnia ją na tle wielu innych książek związanych z tematyką finansową. Dlatego jeśli do tej pory zrażał Cię żargon giełdowy, tutaj nie musisz się tym zbytnio martwić.
Bardzo się cieszę, że książka rozpoczyna się o wyjaśnienia czym są f-you money oraz dlaczego warto je zgromadzić. W mojej opinii jest to taki większy brat poduszki finansowej, z którym idąc ramię w ramię czujesz się bezpiecznie, w każdej życiowej sytuacji. W pierwszych rozdziałach czytelnik dostaje skrzydeł również dzięki liczbom, które pokazują, że każdy może stać się posiadaczem pokaźnego majątku. Brzmi zachęcająco, prawda?
Niestety zasady, których trzyma się autor nie są już tak przyjemne. Jedną z nich jest utrzymanie odsetek z przychodów przeznaczonych na oszczędności w wysokości 50% - co wcale nie jest ani prostą, ani oczywistą sprawą, zwłaszcza jeśli zależy nam na komforcie. Nie mówię o życiu ponad stan (co zresztą już wiesz, po przeczytaniu tego wpisu), jednak obecnie nawet posiadając dobrą pracę i regularne koszty życia takie jak wynajem mieszkania czy pokoju, jedzenie, transport itp. oszczędzanie na tak wysokim poziomie brzmi jak karkołomne zadanie. Jasne, można by powiedzieć, że należy dokonać wyrzeczeń, aby ku tytułowej wolności kroczyć. Nie mogę się z tym zgodzić. Odmawianie sobie jakichkolwiek przyjemności czy komfortu życia, gdy ma się 20 czy 30 lat, tylko po to, aby potem było lepiej brzmi jak recepta na wykończenie zdrowia psychicznego i zmarnowanie wielu okazji na tworzenie wspomnień.
Z resztą zasad prezentowanych przez JL Collinsa mogę się zgodzić i warto je znać, choć oczywiście nie będę ich tu zdradzać. Jedyną rzeczą, która wpadła mi w oko, która mogłaby być potencjalną kością niezgody, był temat zadłużenia, a dokładnie kredytu hipotecznego. Należy pod uwagę, że realia polskie są odmienne od tych w Stanach Zjednoczonych, dlatego polecałabym czytelnikowi dokonanie własnych obliczeń.
Ogromną zaletą książki jest pokazanie prostoty w inwestowaniu i wyłożenie czarno na białym, że nie trzeba aktywnie monitorować sytuacji rynkowej, aby pomnażać majątek. Przedstawione rozwiązania odnoszą się do rynku amerykańskiego, jednak można znaleźć ich polskie odpowiedniki. Pomagają w tym również przypisy od redakcji.
Cieszę się, że autor mocno postawił na edukację jak chodzi o próby pobicia rynku czy indeksu – a dokładnie wskazuje, dlaczego jest to niezwykle trudne i praktycznie nikomu, nawet osób bardzo doświadczonym, to się nie udaję. Dlatego jeśli wierzysz w to, że wyczujesz idealny moment, kiedy rynek będzie na dołku i sprzedasz na górce, ta lektura jest zdecydowanie dla Ciebie.
Podsumowując, do zalet książki mogę zaliczyć język jakim jest napisana, pokazanie prostoty w inwestowaniu, uświadomienie, dlaczego pobijanie rynku jest praktycznie niemożliwe i wskazanie, jak w łatwy sposób dbać o finanse. Ogromnym plusem są przypisy od redakcji i podrozdział na temat PPE, PPK, IKE czy IKZE. Nie mogę się jednak zgodzić z zaleceniami dotyczącymi oszczędzania, co jest bazą dla lektury, czy też odmawiania sobie w młodym wieku komfortu życia. Nie da się również ukryć, że spora część książki jest poświęcona konkretnym funduszom, niedostępnym dla Polskich czytelników, więc zrobienie własnego reasearchu jest więcej niż konieczne.
Podsumowując: czy jest to książka dla każdego? Myślę, że tak. To ciekawa lektura, która wprowadza w świat finansów. Nie powiedziałabym, że zgodnie z tytułem pokazuje dążenie do wolności finansowej krok po kroku, jednak mimo tego, warto zapoznać się z jej treścią.
Mam nadzieję, że po tym wpisie wiesz już co zrobić, aby lepiej zatroszczyć się o swoje pieniądze. Przyjemnego dbania o finanse!
Jak stać się kobietą swoich marzeń
Prawdopodobnie spotkałaś się z trendem “that girl” lub “than woman”. Polegał on na pokazywaniu swoich codziennych rutyn w bardzo estetyczny sposób. Miał na celu zachęcanie do wzięcia życia we własne ręce i działania w kierunku tworzenia zdrowej, ambitnej i produktywnej wersji siebie. Mimo dobrych chęci, wiele osób patrzyło na ten trend nieprzychylnie, mówiąc, że kreuje on nierealistyczne oczekiwania i pokazuje wyidealizowaną rzeczywistość. Z jednej strony oczywiście tak było, jednak ja sądzę, że dostarczał on dawki motywacji i świadczył o tym, że piękną (choć może nie aż tak idealną) rzeczywistość można sobie stworzyć, zaczynając od pracy nad sobą. W tym wpisie chcę podzielić się z Tobą nie tym, jak stać się “tą dziewczyną” czy “tą kobietą”, ale jak dążyć do bycia wymarzoną wersją siebie.
Jeśli wolisz słuchać, sprawdź Przyjemnie Produktywny Podcast na Spotify i YouTubie.
Określ swoje cele i całkowicie zanurz się w tej wizji.
Chcesz być osobą, która regularnie chodzi na siłownię? Zamknij oczy i wyobraź sobie jak dokładnie wyglądałby Twój dzień, gdy się nią staniesz. Skup się na czynnościach, które wykonujesz - jeśli masz z tym problem, zacznij swoją wizualizację od porannego wstawania, następnie w głowie przeżywaj każdy kolejny etap doby. Zwróć również uwagę na to, jak się czujesz i co powoduje te uczucia. To ćwiczenie pozwoli Ci doprecyzować swoje cele, a także może uświadomić Ci, że to, co dobrze wygląda w teorii, niekoniecznie jest pociągające dla Ciebie.
Zacznij się zachowywać jak kobieta Twoich marzeń.
Gdy masz konkretną wizję na to, jak wygląda Twoje życie, gdy jesteś kobietą swoich marzeń, skup się na krokach, które już teraz możesz zrobić, które wykonuje również ona. Jeśli kobieta twoich marzeń jest autorką powieści, obecna Ty może każdego dnia szlifować warsztat pisząc opowiadania. Jeśli kobieta Twoich marzeń planuje posiłki i je w większości zdrowo, obecna Ty może eksperymentować z łatwymi, jednogarnkowymi daniami.
Zmień swoje myślenie.
Aby zmienić negatywne nawyki i wprowadzić wspierające zachowania, często od konkretnych metod skuteczniejsza jest zmiana na poziomie tożsamości. Codzienna praca nie przyniesie upragnionych rezultatów jeśli wierzysz w to, że nie jesteś warta sukcesu. Ustawianie budzika na wcześniejszą godzinę nie zda roli, jeśli wierzysz, że jesteś osobą spóźnialską i nic nie możesz z tym zrobić. Zwróć uwagę na swoje myśli i wewnętrzny dialog. Co regularnie powtarzasz sobie na swój temat? Co Ci przychodzi na myśl, kiedy masz skończyć zdanie opisujące siebie, zaczynające się od słowa “jestem…”? Aby stać się kobietom swoich marzeń, odzyskaj kontrolę nad tym, co dzieje się w Twojej głowie. Nie zatrzymasz całkowicie negatywnych myśli, tych siejących wątpliwość czy podpowiadających Ci, aby z czegoś zrezygnować, ale możesz nauczyć się przywracania ich do porządku.
Zawalcz o swoją pewność siebie.
Mówiąc krótko, przestań szukać ciągłej walidacji i nadmiernie się tłumaczyć. Zanim zapytasz kogoś o zdanie, zastanów się jak TY się czujesz z danym tematem, w wybranej stylizacji czy konkretnej sytuacji. Czego TY chcesz i na czym TOBIE zależy? Jeśli osiągnięcie ambitnych celów byłoby łatwe, wszyscy by to robili - ale nie robią. Dlatego szukanie aprobaty u innych nie ma sensu, jeśli chcesz chcesz iść własną ścieżką i realizować swoje marzenia. To samo tyczy się nadmiernego tłumaczenia się. Masz prawo do własnego zdania, odmowy czy podejmowania swoich decyzji. Jeśli tworzysz z kimś bliską relację, oczywiście, że warto rozmawiać i wyjaśnić swój tok rozumowania. W innych przypadkach często jest to zbędne. Potrzebujesz dnia wolnego w pracy? Zgłoś to - cała historia o tym, jak zepsuło Ci się auto w drodze z imieniny babci nie jest konieczna. Nie masz ochoty wychodzić na miasto ze znajomymi? Powiedz to, bez szukania licznych wymówek. Jeśli masz tendencję do nadmiernego tłumaczenia się, przy pierwszych próbach nie będzie to łatwe, ale praktyka czyni mistrza.
Rób rzeczy, które zawsze chciałaś zrobić, ale boisz się je robić sama
Wymarzona wersja Ciebie żyje tak, jak chce żyć - nie czeka, aż uda jej się namówić kogoś, kto pójdzie z nią na wybrane zajęcia, odwiedzi kawiarnię, którą ma na oku czy zachęci ją do dodania przepisów na kulinarnego bloga, którego chce stworzyć. Wiele fantastycznych okazji Cię w życiu ominie, jeśli nieustannie będziesz czekać na towarzystwo lub przyzwolenie. Jasne, miłymi chwilami dobrze się dzielić, jednak w sytuacjach gdy nie masz osoby, z którą możesz to robić, przeżywaj je sama.
Teraz już wiesz, na co warto zwrócić uwagę i jakie kroki wykonać, aby faktycznie spełniać swoje marzenia i realizować postanowienia. Mam nadzieję, że ten post dał Ci do myślenia i w pewnym stopniu otworzył Twoją głowę na nowe możliwości. Nie masz pomysłu na to, jaki wyznaczyć cel lub szukasz większej dawki motywacji? Sięgnij po Drogę do celu, która pomoże Ci dotrzeć do upragnionych rezultatów. Powodzenia!
Zamiast wstawać o 5 rano, zrób te 3 rzeczy
Wstawanie o piątej rano - czy faktycznie jest to nawyk ludzi sukcesu, bez którego nie można się obyć? Czy rozbudowana poranna rutyna powinna świadczyć o produktywności? Co, jeśli nie chcesz wstawać o świcie, czy jesteś na przegranej pozycji? Mam dobrą i dobrą wiadomość. Po pierwsze, nie musisz wstawać o piątej, aby być produktywną i osiągać sukcesy. Po drugie, Twoja poranna rutyna może być prosta i przyjemna.
Jeśli wolisz słuchać, sprawdź Przyjemnie Produktywny Podcast na Spotify i YouTubie.
To prawda, że poranne wstawanie ma bardzo wiele zalet. Jednak mówienie, że pobudka o piątej jest kluczem do sukcesu, jest ogromnym uproszczeniem. Moim zdaniem, wiele osób traktuje to jak wymówkę: jeśli nie są w stanie wstawać o piątej, zakładają, że poranna rutyna nie jest im potrzebna lub znajduje się poza zasięgiem. Po kilku drzemkach i otwarciu oczu rozpoczynają szalony bieg do pracy. Bez zastanowienia, bez zaopiekowania swoich potrzeb.
Dlatego:
- czy każdemu polecam wstawanie o 5:00? Nie.
- czy każdemu polecam wstanie odpowiednio wcześnie, aby najpierw zadbać o siebie? Tak.
Pamiętaj jednak, że poranna rutyna powinna być banalna do zrealizowania. W zasadzie im prostsza tym lepsza. Rozumiem, że po przeglądnięciu mediów społecznościowych ma się ochotę na niezwykle estetyczne poranki, w których zawrze się długa medytacja, pełny trening, odżywcze, domowe śniadanie, sesja dziennika i zrobienie pełnego, dopracowanego makijażu. Ja nie mówię, to jest absolutnie osiągalne, jeśli ma się czas i… wprawę.
Pomyśl, jeśli oglądasz sportowca w czasie zawodów czy nawet treningu, nie myślisz do siebie: powinnam teraz iść na siłownię i zacząć podnosić 100 kg, biegać 20 kilometrów czy pokonywać określoną ilość basenów w konkretnym czasie. Zwłaszcza, jeśli nigdy wcześniej tego nie robiłaś - pewnie zaczniesz od pojawienia się na siłowni, co samo w sobie będzie sukcesem, a na początku będziesz wykonywać wyłącznie lekkie treningi. Tak samo potraktuj poranną rutynę. Nie jesteś (jeszcze) w niej zawodowcem. Zamiast stawiać sobie ogromne oczekiwania, rozpocznij od pojawiania się “na treningu”. Nawet, jeśli oznacza to tylko kilka minut.
Chciałabym Ci zaproponować trzy rzeczy, które możesz zrobić, aby podnieść jakość swoich poranków, a co za tym idzie - dni. Tylko jedna z nich jest gotowym rozwiązaniem, pozostałe dwie dostosuj do siebie.
Napij się wody po przebudzeniu
Nieustannie spotykam się z kobietami, które zaczynają dzień od kawy - jest to pierwszy napój po który sięgają, jeszcze zanim otworzą oczy. O ile w samym piciu kawy nie ma nic złego, tak nie powinna stanowić ona podstawy przyjmowanych płynów. Są różne teorie - jedne mówią o odczekaniu 60 minut, inne o 90 minutach, a jeszcze inne o 120. Ja chcę Cię zachęcić do napicia się wody i zjedzenia czegokolwiek, zanim po nią sięgniesz. Najprostszym sposobem, jest trzymanie małej butelki przy łóżku i sięgnięcie po nią zaraz po wyłączeniu budzika. Dokładnie w momencie, kiedy klikasz “stop” skieruj swoją rękę na nią i napij się choć kilka łyków. Co to dla Ciebie zrobi?
- naturalnie rozbudzi Twój organizm,
- nawodni organy po kilku godzinach snu, bez przyjmowania płynów,
- sprowokuje Cię do zmiany pozycji z leżącej, na siedzącą.
Dzięki choć trochę łatwiej będzie Ci pozostać obudzoną i podjąć się kolejnego nawyku.
Wprowadź przyjemną czynność do swojego poranka.
Najlepiej taką, którą możesz wykonać bez wychodzenia z łóżka. Po tym jak napijesz się wody, prawdopodobnie nie będziesz mieć wciąż ochoty na wyjście z pościeli. Oczywiście jeśli wiesz, że Ci to pomaga i w innym wypadu zaśniesz na nowo - wstań, umyj zęby czy nałóż krem na twarz. Potem jednak wróć lub znajdź inne komfortowe miejsce. Poranek ma być przyjemny, a dla mnie osobiście nie ma nic gorszego, niż opuszczenie ciepłego łóżka, zanim jestem na to faktycznie gotowa. Dlatego kolejna rzecz do zrobienia, powinna być czymś co lubisz robisz, a co jednocześnie będzie Cię w jakiś sposób wspierać. Zostawiam Ci kilka przykładów:
- czytanie książki,
- pisanie dziennika,
- zanotowanie 3 rzeczy, za które jesteś wdzięczna,
- rozwiązanie krzyżówki,
- rozciąganie na materacu,
- przeczytanie ciekawego artykułu,
- wypowiadanie na głos swoich intencji na dzień.
Jednocześnie popijaj wodę ze swojej butelki. Połączenie tych dwóch czynności może zajmować dosłownie pięć minut, a bardzo mocno wpłynie na Ciebie i Twoje samopoczucie w ciągu dnia. Więcej o nawykach i ich wprowadzaniu przeczytasz w Drodze do celu.
Ułatwiaj sobie działanie, jak tylko możesz
Trzecią rzeczą do zrobienia, jest znalezienie sposobów na maksymalne ułatwienie sobie życia. Moja propozycja? Skup się na wieczornej rutynie. O niebo łatwiej jest dobrze rozpocząć dzień, kiedy wszystko na niego jest przygotowane. Uwierz mi, rano nie będzie Ci chciało robić nic a nic. Co więcej, każda czynność zajmie Ci więcej czasu niż normalnie, bo zarówno Twój mózg jak i ciało będą zaspane. Dlatego zamiast skupiać się na tym, co będzie rano, zastanów się, jak możesz tej przyszłej sobie pomóc. Może zostawienie dla niej przygotowanych ubrań będzie dużym ułatwieniem, może rozłożona mata do ćwiczeń zachęci do aktywności, a krem położony na środku łazienki sprawi, że będziesz chciała go nałożyć? A może wystarczy wieczorem koło łóżka zostawisz butelkę z wodą i książkę, a telefon odłożysz poza zasięg swojej ręki?
Przeanalizuj siebie i swoje przyzwyczajenia. W oparciu o nie dobierz czynności, dzięki którym Twoje poranki będą bardziej przyjemne, produktywne i prawdziwie Twoje. Pamiętaj, to nie musi być nic dużego, a wielu przypadkach wręcz nie powinno. Przede wszystkim nie oszukuj siebie i nie wprowadzaj nawyków na siłę, mimo że czujesz się po nich źle. Przecież robisz to dla siebie!
Jak zacząć prowadzić dziennik? Poradnik dla opornych.
Pisanie dziennika niesie za sobą wiele korzyści. Bardzo się cieszę, że chcesz przekonać się o tym na własnej skórze. Najtrudniej jest zacząć - z tego wpisu dowiesz się, na czym polega prowadzenie dziennika oraz jak wprowadzić ten nawyk do swojej rutyny.
Jeśli wolisz słuchać, sprawdź Przyjemnie Produktywny Podcast na Spotify i YouTubie.
Prowadzenie dziennika jest dla Ciebie, jeśli:
- chcesz zredukować stres,
- pracujesz nad zrozumieniem i przeżywaniem swoich emocji,
- Twoje myśli są rozbiegane i chcesz je uspokoić,
- walczysz z perfekcjonizmem,
- naprawiasz relację ze sobą i podnosisz swoją samoocenę,
- chcesz świadomie budować swoje życie i cieszyć się chwilą.
Pamiętaj, że zapisując swoje wspomnienia, w pewien sposób na nowo przeżywasz dane wydarzenie. To samo tyczy się przeżywania emocji. Prowadzenie dziennika może mieć działanie terapeutyczne, ale tez powodować opór. To absolutnie normalne!
Jak pisać dziennik?
- Nie da się prowadzić dziennika źle. Koniecznie to zapamiętaj! Postaraj się podejść do prowadzenia dziennika bez żadnych oczekiwań. Zwłaszcza tych względem siebie.
- Nie musisz pisać wszystkiego. Wydarzyło się coś dużego w Twoim życiu, ale nie masz ochoty tego zapisywać? Okej! Chcesz opisać jedynie urywek dnia, odczuwane emocje czy widok z okna? Zrób to!
- Pisz dziennik wyłącznie dla siebie. Nie zastanawiaj się, jak brzmi dane słowo czy zdanie. Nie są przeznaczone dla innych oczu niż Twoje. Zrezygnuj z autocenzury!
- Prowadzenie dziennika traktuj jak przyjemność. Rozmowę z ulubioną koleżanką. Podejście do prowadzenia dziennika jak do obowiązku, szybko zniechęci Cię do tego narzędzia.
Jeśli nie prowadzisz dziennika regularnie, z pewnością będziesz zmagać się z dylematem: o czym mam pisać? Odpowiedź mogłaby się wydawać bardzo prosta - o czym chcesz. Jednak wymyślenie tematu na poczekaniu może sprawiać trudności.
O czym pisać?
- Odpowiadaj na ogólne pytania takie jak co się dzisiaj wydarzyło lub jak się dzisiaj czuję.
- Wykorzystuj prawo przyciągania. Opisuj swoje cele w taki sposób, jakby już się wydarzyły.
- Praktykuj wdzięczność. Codziennie staraj się wymienić kilka pozytywnych rzeczy ze swojej codzienności.
- Używaj gotowej listy tematów. Możesz też zapisać własne propozycje na kawałkach papieru i codziennie losować jedno zagadnienie.
Kiedy wiesz już po co, jak i o czym pisać, pozostaje Ci jedynie utrzymanie nawyku! Jeśli dopiero zaczynasz, postaraj się pisać regularnie (zanim zaczniesz wracać do dziennika naturalnie). Nie przejmuj się przerwami lub brakiem weny. Każdemu zdarza się wypaść z rytmu, nie daj się zniechęcić! Jeśli potrzebujesz inspiracji i jednocześnie chcesz odkryć cele, które nie tylko zrealizujesz, ale także Cię uszczęśliwią (zamiast frustrować) sięgnij po Drogę do celu. Znajdziesz tam 60 ćwiczeń - czyli 60 tematów do Twojego dziennika.
Jak wypracować nawyk pisania?
- Wybierz czas na prowadzenie dziennika. Zamiast konkretnej godziny, przyłącz pisanie do innej czynności. Możesz prowadzić dziennik codziennie przed śniadaniem, po wieczornym umyciu zębów itp.
- Przypominaj sobie o dzienniku tak często, jak to możliwe. W tym celu możesz wykorzystać przypomnienia w telefonie, pozostawienie notesu w widoczny miejscu np. na poduszce lub prowadzenie habit trackera.
- Ustal swoje minimum. Możesz wykorzystać do tego czas (np. 5 min) lub ilość tekstu (np. pół strony A5).
Dwa słowa na koniec
Mam nadzieję, że po tym wpisie przestaniesz się zastanawiać i zaczniesz pisać! Na koniec chcę podpowiedzieć abyś nie inwestowała od razu w drogi zeszyt. Jasne, atrakcyjny wygląd jest bardzo istotny i zachęca do złapania za notatnik, jednak na początku może też onieśmielać. Zacznij od czegoś prostego. Życzę Ci miłego pisania. Trzymaj się, hej!
Jak chęć do pracy zabija Twoją produktywność
Jesteś przedsiębiorczynią, masz własny biznes w który wierzysz, a może pracujesz na etacie i absolutnie uwielbiasz to co robisz. Jesteś żywo zainteresowana tematyką swoich działań, chcesz być coraz lepsza i wiedzieć coraz więcej. Zależy Ci też na tym, aby naprawdę dobrze wykonywać swoje obowiązki. To wszystko brzmi naprawdę dobrze i może być powodem do gratulacji. Co jeśli jest to również przyczyna, dla której nie jesteś produktywna i nigdy nie masz czasu na inne rzeczy?
Jeśli wolisz słuchać, sprawdź Przyjemnie Produktywny Podcast na Spotify i YouTubie.
Pomyśl o tym - zaangażowanej osobie zacznie łatwiej poświęcić wiele godzin na pracę nad projektem lub zostać dodatkową godzinę czy dwie, aby dokończyć zadanie niż tej, której tak bardzo nie zależy. Osoby, które mniej lubią swoją pracę na ogół chcą mieć zadania z głowy, przez co robią je szybciej, mają mniejsze skłonności do perfekcjonizmu, a w efekcie szybciej widzą rezultaty.
Może znasz ten paradoks z własnego doświadczenia w pracy na etacie - często awansu nie dostają Ci, którzy najbardziej się starają, a właśnie te osoby, które punkt 16:00 lub 17:00 wychodzą do domu i robią co mają do wykonania po to, aby było… zrobione, a nie idealne. Właśnie dlatego, że takie osoby są bardzo efektywne.
Absolutnie nie mówię, że dobrym rozwiązaniem jest wybranie pracy, za którą się nie przepada. Lubiana praca to wspaniała sprawa! Warto jednak nauczyć się kilku rzeczy.
Często to, co zrobione w miarę szybko nie jest dużo gorsze od tego zrobionego perfekcyjnie.
Czas to w wielu przypadkach pieniądz. Chyba każdy chce mieć więcej zarówno jednego jak i drugiego, a około 20% Twojej pracy przynosi 80% rezultatów. Na tych 20% należy się skupić - reszta nie musi być robiona z ogromną dokładnością i wymuskanym każdym szczegółem. Do efektów przybliży Cię działanie, a perfekcjonizm od działania będzie Cię odsuwał.
Leniwe osoby wpadają na najskuteczniejsze pomysły
Wyobraź sobie, że jesteś taką osobą. Jakbyś podeszła do swojej pracy? Jakie rzeczy, które robisz teraz wręcz odruchowo, zrobiłabyś inaczej? Może są procesy, które możesz sobie znacznie ułatwić, ograniczyć czas, spędzany przy konkretnych zadaniach lub coś oddelegować? Jasne, inna osoba nie zrobi czegoś dokładnie, tak jak Ty byś to zrobiła — ale zrobi i o to głównie chodzi.
Możesz kochać swoją pracę, ale mam nadzieję, że swój czas wolny i spędzanie czasu ze sobą, rodziną czy przyjaciółmi kochasz bardziej.
Może masz poczucie, że delegowanie czy upraszczanie nie jest konieczne w Twoim przypadku, bo przecież kochasz swoja pracę i jakoś udaje Ci się na wszystko znaleźć czas. Ale czy nie wolisz go mieć więcej dla siebie, dla swoich bliskich, na swoje pasje, hobby czy na… słodkie lenistwo? Nie ma nic złego w nie robieniu kompletnie niczego. Ba! Jest to produktywne, bo pomaga głowie odpocząć. Co więcej, możesz osiągnąć sukces bez dyscypliny. Mówię o tym w webinarze o dokładnie takim tytule! Dlatego jeśli czujesz opór przed odpoczywaniem, warto przyjrzeć się sobie i swoim przekonaniom.
Na zakończenie powiem Ci, że bardzo się kiedyś uśmiałam, gdy pierwszy raz usłyszałam w jakimś TikToku tekst “nie mam wymarzonej pracy, bo nie marzę o tym, aby pracować”, ale da się ukryć, coś w tym jest! Satysfakcjonująca praca jest bardzo ważnym elementem życia, ale wciąż, pracujesz po to, aby żyć, a nie żyjesz po to, aby pracować.
6 zasad, dzięki którym łatwiej utrzymać porządek
Utrzymacie porządku w domu czy mieszkaniu może być wyzwaniem. Niezależnie, czy masz dużo obowiązków czy po prostu nie przepadasz za sprzątaniem, chciałabym podzielić się z tobą moimi sześcioma sprawdzonymi sposobami, dzięki którym panuję nad chaosem w otaczającej mnie przestrzeni. Zainspiruj się nimi!
Czekam, zanim kupię
Mocno wierzę w to, że przestrzeń nie może być czysta, jeśli jest w niej zbyt dużo niepotrzebnych, nieużywanych rzeczy, które tylko zbierają kurz lub są przekładane z miejsca na miejsce. Dlatego jeśli wpadnie mi coś w oko i chcę to kupić, czekam dwa dni. Nie kupuję nowych rzeczy impulsywnie, tylko dlatego, że mi się podobają. Przez danie sobie czasu, mogę podjąć rozsądkową, a nie emocjonalną decyzję. Dzięki temu nie posiadam przypadkowo kilku podobnych bluzek czy też nie chomikuję dziesiątek niepotrzebnych rzeczy. Dzięki temu lepiej dbam o swój porządek i o swój budżet.
Prowadzę listę potrzebnych rzeczy (lub tych, które naprawdę chcę mieć)
Trzymając się wciąż tematu zakupów, aby nie robić ich zbyt pochopnie, ale też aby z większą łatwością łapać okazje, prowadzę listy rzeczy, które chce nabyć. Jedna jest poświęcona tym rzeczom, których potrzebuję – są absolutnie niezbędne i to właśnie je kupię przy najbliższej wizycie w sklepie czy przy robieniu zamówienia. Druga lista jest poświęcona przedmiotom, które chce kupić i na które nie będziesz szkoda mi wydać pieniędzy lub które chętnie dostałabym na prezent. Obie te listy mają osobne budżety, ale też dzięki nim nie przynoszę do domu niepotrzebnych rzeczy oraz nie dostaję nietrafionych podarunków. Co za tym idzie, mam mniej rzeczy, które będą tworzyły bałagan, a więcej tych, których faktycznie używam.
Organizuję większość rzeczy w pudełkach
Gdy byłam młodsza, tragicznie szło mi segregowanie dokumentów i posiadanie dobrze poopisywanych teczek czy segregatorów. Cały czas nie mogłam znaleźć wyników badań, świadectwa czy innego ważnego pisma, gdy tylko było potrzebne. Ponieważ wiedziałam, że dokładnie układanie dokumentów w moim przypadku się nie wydarzy, zaczęłam wrzucać wszystkie papiery do jednego, białego, kartonowego pojemnika. Może nie był to najlepszy system, ale z pewnością dał lepsze rezultaty niż brak systemu. Od tego momentu zawsze wiedziałam, gdzie szukać ważnej dokumentacji. W pewnym stopniu on został ze mną do dziś (choć dokumenty doczekały się segregatorów). Większość posiadanych przeze mnie rzeczy jest w różnego rodzaju estetycznych pojemnikach, pudełkach lub koszach. Lubię motyw boho, więc kupiłam sporo tych wiklinowych czy bambusowych. Dzięki temu poza funkcjonalną przestrzenią na przechowywanie, mam też elementy dekoracji. To właśnie one umożliwiają mi odłożenie przedmiotu w dobre miejsce, bez przesadnego układania, składania, zwijania i czy porządkowania. Ja wiem, gdzie szukać potrzebnych rzeczy, chaos jest ogarnięty, a czas… zaoszczędzony! Ta metoda pozwala w naprawdę prosty sposób poskromić chaos i utrzymać porządek bez dokładania sobie pracy.
Każdy przedmiot ma swój dom
Z poprzednią metodą związana jest jeszcze jedna bardzo ważna zasada, którą stosuję – otóż każdy przedmiot, który posiadam, ma swój dom. Jest to właśnie odpowiedni pojemnik, szuflada czy półka. Dzięki temu po pierwsze, wiem, gdzie co jest, po drugie, mogę każdą rzecz z łatwością odłożyć. Nie zostają one na biurku, stole czy kanapie czekając, aż będę miała czas, aby pomyśleć co z nimi zrobić. Ja to wiem! O to przecież chodzi w produktywnym działaniu – aby było ono proste, a droga do niego tak która, jak to tylko możliwe. Posiadanie domu dla każdej rzeczy właśnie taką drogę skraca i ułatwia podejmowanie decyzji.
Codziennie poświęcam chwilę na sprzątanie
Poukładana przestrzeń bardzo dobrze działa na komfort psychiczny. Nie ma jednak co ukrywać, że poświęcanie godziny każdego dnia na sprzątanie wydaje się stratą czasu – przynajmniej dla mnie. Zdecydowanie wolałabym ją spędzić czytając książkę lub oglądając serial. (Swoją drogą, jeśli ciągle brakuje Ci czasu i chciałabyś, aby Twoja doba była dłuższa, sprawdź Odzyskaj swój czas). Brak codziennego sprzątania doprowadziłby jednak bardzo szybko do bałaganu. Złoty środek? Wyzwanie-sprzątanie. Każdego dnia daję sobie ok. 10 minut na ogarnięcie otoczenia. Czasem mam ochotę zrobić to tak o, ale przez większość czasu albo ustawiam timer, albo odpalam All to well (wersja 10 minutowa) i staram się ogarnąć tak dużo w mieszkaniu, jak tylko mogę. Traktuję to jak mały wyścig i kieruje mną ciekawość, ile uda mi się danego dnia zrobić. W ten sposób jest czysto, ale też szybko i skutecznie.
Raz w tygodniu dokładniej sprzątam mieszkanie
W każdym tygodniu, w wybranym dniu – w moim przypadku w niedzielę – sprzątam dokładnie całe mieszkanie. Kieruję się zasadą, że sprząta się od góry, więc najpierw wycieram lampy, szafy itp. Następnie przechodzę do zadań wymagających rękawiczek, takich jak mycie wanny, zlewu, toalety czy kuwety. Kończę na przecieraniu blatów, odkurzaniu i myciu podłóg. Wyrobiłam sobie rutynę, która działa i dzięki której nie zapominam o żadnym obszarze w mieszkaniu. Tobie również polecam mieć jeden, konkretny dzień wybrany na sprzątanie. Nie musisz się go bezwzględnie trzymać, ale z pewnością ułatwi Ci on działanie. Łatwiej polegać na rutynie niż na swoich chęciach.
Tak właśnie wygląda sześć zasad, którymi się kieruje, aby utrzymać porządek w przestrzeni. Czy to oznacza, że zawsze jest u mnie idealnie czysto? Absolutnie nie! Za to dzięki nim mogę w prosty sposób uzyskać porządek, a także bez problemu odnaleźć potrzebne przedmioty. Przetestuj je i zobacz, jak sprawdzą się u Ciebie.