6 zasad, dzięki którym łatwiej utrzymać porządek

Utrzymacie porządku w domu czy mieszkaniu może być wyzwaniem. Niezależnie, czy masz dużo obowiązków czy po prostu nie przepadasz za sprzątaniem, chciałabym podzielić się z tobą moimi sześcioma sprawdzonymi sposobami, dzięki którym panuję nad chaosem w otaczającej mnie przestrzeni. Zainspiruj się nimi!

Czekam, zanim kupię

Mocno wierzę w to, że przestrzeń nie może być czysta, jeśli jest w niej zbyt dużo niepotrzebnych, nieużywanych rzeczy, które tylko zbierają kurz lub są przekładane z miejsca na miejsce. Dlatego jeśli wpadnie mi coś w oko i chcę to kupić, czekam dwa dni. Nie kupuję nowych rzeczy impulsywnie, tylko dlatego, że mi się podobają. Przez danie sobie czasu, mogę podjąć rozsądkową, a nie emocjonalną decyzję. Dzięki temu nie posiadam przypadkowo kilku podobnych bluzek czy też nie chomikuję dziesiątek niepotrzebnych rzeczy. Dzięki temu lepiej dbam o swój porządek i o swój budżet.

Prowadzę listę potrzebnych rzeczy (lub tych, które naprawdę chcę mieć)

Trzymając się wciąż tematu zakupów, aby nie robić ich zbyt pochopnie, ale też aby z większą łatwością łapać okazje, prowadzę listy rzeczy, które chce nabyć. Jedna jest poświęcona tym rzeczom, których potrzebuję – są absolutnie niezbędne i to właśnie je kupię przy najbliższej wizycie w sklepie czy przy robieniu zamówienia. Druga lista jest poświęcona przedmiotom, które chce kupić i na które nie będziesz szkoda mi wydać pieniędzy lub które chętnie dostałabym na prezent. Obie te listy mają osobne budżety, ale też dzięki nim nie przynoszę do domu niepotrzebnych rzeczy oraz nie dostaję nietrafionych podarunków. Co za tym idzie, mam mniej rzeczy, które będą tworzyły bałagan, a więcej tych, których faktycznie używam.

Organizuję większość rzeczy w pudełkach

Gdy byłam młodsza, tragicznie szło mi segregowanie dokumentów i posiadanie dobrze poopisywanych teczek czy segregatorów. Cały czas nie mogłam znaleźć wyników badań, świadectwa czy innego ważnego pisma, gdy tylko było potrzebne. Ponieważ wiedziałam, że dokładnie układanie dokumentów w moim przypadku się nie wydarzy, zaczęłam wrzucać wszystkie papiery do jednego, białego, kartonowego pojemnika. Może nie był to najlepszy system, ale z pewnością dał lepsze rezultaty niż brak systemu. Od tego momentu zawsze wiedziałam, gdzie szukać ważnej dokumentacji. W pewnym stopniu on został ze mną do dziś (choć dokumenty doczekały się segregatorów). Większość posiadanych przeze mnie rzeczy jest w różnego rodzaju estetycznych pojemnikach, pudełkach lub koszach. Lubię motyw boho, więc kupiłam sporo tych wiklinowych czy bambusowych. Dzięki temu poza funkcjonalną przestrzenią na przechowywanie, mam też elementy dekoracji. To właśnie one umożliwiają mi odłożenie przedmiotu w dobre miejsce, bez przesadnego układania, składania, zwijania i czy porządkowania. Ja wiem, gdzie szukać potrzebnych rzeczy, chaos jest ogarnięty, a czas… zaoszczędzony! Ta metoda pozwala w naprawdę prosty sposób poskromić chaos i utrzymać porządek bez dokładania sobie pracy.

Każdy przedmiot ma swój dom

Z poprzednią metodą związana jest jeszcze jedna bardzo ważna zasada, którą stosuję – otóż każdy przedmiot, który posiadam, ma swój dom. Jest to właśnie odpowiedni pojemnik, szuflada czy półka. Dzięki temu po pierwsze, wiem, gdzie co jest, po drugie, mogę każdą rzecz z łatwością odłożyć. Nie zostają one na biurku, stole czy kanapie czekając, aż będę miała czas, aby pomyśleć co z nimi zrobić. Ja to wiem! O to przecież chodzi w produktywnym działaniu – aby było ono proste, a droga do niego tak która, jak to tylko możliwe. Posiadanie domu dla każdej rzeczy właśnie taką drogę skraca i ułatwia podejmowanie decyzji.

Codziennie poświęcam chwilę na sprzątanie

Poukładana przestrzeń bardzo dobrze działa na komfort psychiczny. Nie ma jednak co ukrywać, że poświęcanie godziny każdego dnia na sprzątanie wydaje się stratą czasu – przynajmniej dla mnie. Zdecydowanie wolałabym ją spędzić czytając książkę lub oglądając serial. (Swoją drogą, jeśli ciągle brakuje Ci czasu i chciałabyś, aby Twoja doba była dłuższa, sprawdź Odzyskaj swój czas). Brak codziennego sprzątania doprowadziłby jednak bardzo szybko do bałaganu. Złoty środek? Wyzwanie-sprzątanie. Każdego dnia daję sobie ok. 10 minut na ogarnięcie otoczenia. Czasem mam ochotę zrobić to tak o, ale przez większość czasu albo ustawiam timer, albo odpalam All to well (wersja 10 minutowa) i staram się ogarnąć tak dużo w mieszkaniu, jak tylko mogę. Traktuję to jak mały wyścig i kieruje mną ciekawość, ile uda mi się danego dnia zrobić. W ten sposób jest czysto, ale też szybko i skutecznie.

Raz w tygodniu dokładniej sprzątam mieszkanie

W każdym tygodniu, w wybranym dniu – w moim przypadku w niedzielę – sprzątam dokładnie całe mieszkanie. Kieruję się zasadą, że sprząta się od góry, więc najpierw wycieram lampy, szafy itp. Następnie przechodzę do zadań wymagających rękawiczek, takich jak mycie wanny, zlewu, toalety czy kuwety. Kończę na przecieraniu blatów, odkurzaniu i myciu podłóg. Wyrobiłam sobie rutynę, która działa i dzięki której nie zapominam o żadnym obszarze w mieszkaniu. Tobie również polecam mieć jeden, konkretny dzień wybrany na sprzątanie. Nie musisz się go bezwzględnie trzymać, ale z pewnością ułatwi Ci on działanie. Łatwiej polegać na rutynie niż na swoich chęciach.

 

Tak właśnie wygląda sześć zasad, którymi się kieruje, aby utrzymać porządek w przestrzeni. Czy to oznacza, że zawsze jest u mnie idealnie czysto? Absolutnie nie! Za to dzięki nim mogę w prosty sposób uzyskać porządek, a także bez problemu odnaleźć potrzebne przedmioty. Przetestuj je i zobacz, jak sprawdzą się u Ciebie.


Dlaczego sabotujesz własny sukces?

Mówisz sobie, że zaczniesz chodzić na siłownię, zmienisz pracę albo nauczysz się robić na drutach. Może nawet udaje Ci się zaplanować te działania, ale gdy przychodzi co do czego, nie realizujesz ich. Wręcz angażujesz siebie i swoją energię w działania przeciwne, np. zamiast wyjść na siłownię, jesz zestaw z McDonalda w łóżku. W normalnych okolicznościach i w tym nie byłoby nic złego – ale jeśli jest to pewnego rodzaju odwet, czas zastanowić się, dlaczego tak się dzieje. Niezależnie od tego, co jest Twoim celem, możesz sabotować siebie i swoją drogę do osiągnięcia go. I nie jesteś jedyna!

Jeśli wolisz słuchać, sprawdź Przyjemnie Produktywny Podcast na Spotify i YouTubie.

Powodów dla sabotowania siebie i osiągania swoich celów może być wiele. W tym wpisie przedstawię Ci kilka najpopularniejszych.

Strach przed porażką

Jednym z najczęstszych powodów autosabotażu jest strach przed porażką. Jak na ironię, sam sukces, którego pragniesz, może stać się onieśmielający, a możliwość nieosiągnięcia swoich celów jest paraliżująca. Strach przed porażką będzie prowadził do zwlekania, unikania podejmowania ryzyka, a nawet całkowitego porzucenia planów, a wszystko to po to, aby uchronić się przed rozczarowaniem. Często jest on obecny o osób, które chcą natychmiast być dobre w rzeczy, której się podejmują – a jeśli pojawia się tylko przeczucie, że coś nie wyjdzie za pierwszym razem, dany plan zostaje porzucany.

Strach przed sukcesem

Choć może się to wydawać nielogiczne, strach przed sukcesem jest prawdziwym zjawiskiem. Osiągniecie celu może przynieść znaczące zmiany w życiu, w tym więcej obowiązków, oczekiwań czy uwagi. Taka wizja może być przytłaczająca – przez sabotowanie siebie, unikasz tych konsekwencji. Co więcej, sukces może przerażać również z innego powodu. Boisz się, że za nim już nic nie ma, nie ma kolejnego celu, kolejnych planów, kolejnej ekscytacji. Mówiąc prosto, nie wiesz, co zrobić z sukcesem, gdy już się on pojawi.

Syndrom oszusta

Syndrom oszusta to psychologiczny wzorzec, w którym dana osoba wątpi w swoje osiągnięcia i obawia się, że zostanie zdemaskowana jako oszustka. Pomimo wszelkich zewnętrznych dowodów kompetencji, osoby dotknięte syndromem oszusta uważają, że są nieodpowiednie i nie zasługują na swój sukces. Wierzą, że coś im się udało – a nie, że na to zapracowały. To skutecznie uniemożliwia sięganie po swoje, czymkolwiek by ono nie było: awansem, zdrową relacją czy dochodowym biznesem.

Tkwienie w strefie komfortu

My, jako ludzie, mamy tendencję do trzymania się tego, co znamy, nawet jeśli utrudnia to postęp. Strefa komfortu może stać się przytulnymi więzieniami, które powstrzymuje Cię przed osiągnięciem pełnego potencjału. W obliczu dyskomfortu i niepewności związanej ze zmianą, możesz się wycofywać, aby utrzymać się w bezpiecznej, choć niekoniecznie wymarzonej sytuacji. Ze strefą komfortu i działaniem jest trochę jak z inwestowaniem. Tam, gdzie bezpiecznie, potencjalne zyski są raczej niewielkie. A tam, gdzie jest ryzyko, można i więcej stracić, ale też znacznie więcej zyskać.

Niska samoocena

Jeśli nie wierzysz, że zasługujesz na sukces lub szczęście, nie będziesz do niego dążyć. Jest to aż tak proste. Dlatego niska samoocena jest pożywką dla sabotowania swoich działań. Ilekroć coś będziesz się działo z korzyścią dla Ciebie, Twoja głowa zacznie Cię przekonywać, że nie jesteś tego warta, a gdy okazja przeminie – stwierdzisz, że tak miało być. Pamiętaj, dopóki Ty nie zaczniesz wierzyć w siebie, nikt inny tego za Ciebie nie zrobi. Jestem przekonana, że jesteś wspaniałą, utalentowaną i wartościową osobą, tylko jeszcze tego nie widzisz!

Chronienie siebie

Sabotowanie swoich działań może wynikać również z utartych schematów i przekonań, które nosisz w sobie od dzieciństwa. Praca ze swoim wewnętrznym dzieckiem nie jest łatwa ani szczególnie miła, ale pomaga zrozumieć, dlaczego nosisz w sobie konkretne wierzenia oraz z jakich powodów zachowujesz się w dany sposób. Może się okazać, że odruchowo włączasz serial w stresujących sytuacjach zamiast w inny sposób sobie z nimi poradzić, bo właśnie taką metodą stosowałaś, gdy w domu była napięta atmosfera. Aby uniknąć słuchania kłótni, lepiej było słuchać tego, co akurat było w telewizji. Tego typu zachowania, nawet jeśli świadomie wiesz, że nie są dla Ciebie dobre, w Twojej podświadomości Cię chronią.

Jak w takim razie poradzić sobie z tym wewnętrznym sabotażystą? Przede wszystkim zwiększaj swoją samoświadomość. Bądź ciekawa osoby, którą jesteś i którą się stajesz. Rozmawiaj ze sobą lub prowadź dziennik oraz krok po kroku, jedno po drugim odpakowuj swoje przekonania. Możesz poszukać również profesjonalnego wsparcia. Dodatkowo wyznaczaj konkretne i możliwe do zrealizowania cele, a także nie składaj sobie obietnic, których nie planujesz dotrzymać. Nie zapominaj także o praktykowaniu rozwojowego sposobu myślenia. To, że coś Ci nie wyjdzie nie oznacza, że ty jesteś porażką, a czasem pewne czynności warto robić tylko dlatego, że są dobrą zabawą – a nie po to, aby coś na nich zyskać lub coś osiągnąć.


Co zrobić, jeśli wyznaczasz cele, ale ich nie realizujesz

Kim chcesz być i co chcesz osiągnąć za jakiś czas? Czy Twoje życie idzie w dobrym kierunku, w tym a którym Ci zależy? Przecież działasz po to, aby osiągnąć konkretne rezultaty.

Mówiąc o przyjemnej produktywności nie można zapomnieć, że po części jest to wciąż rozmowa o celach. Bo produktywność - jaka by nie była - ma prowadzić do ich realizacji. W przypadku celów krótkoterminowych ogarniane są sprawy bieżące, a w przypadku długoterminowych… no właśnie. Jakie masz cele długoterminowe? Jak je wyznaczysz i czy udaje Ci się je zrealizować?

Jeśli wolisz słuchać, sprawdź Przyjemnie Produktywny Podcast na Spotify i YouTubie.

Dlaczego nie realizujesz wyznaczonego celu?

Może każdego roku, końcem grudnia lub początkiem stycznia wyznaczasz swoje postanowienia noworoczne. Po kilku tygodniach, a czasem dniach jednak o nich zapominasz – są one automatyczne, niekoniecznie przemyślane i może wręcz niemożliwe do wykonania. Istnieje kilka powodów, dla których wyznaczanie celu mogło u Ciebie do tej pory nie działać. Zalicza się do niech:

  • wyznaczanie celu pod normy społeczne
  • wyznaczanie celu w oparciu o cudze wyniki
  • wyznaczanie celu dla samego wyznaczania, ale bez przemyślenia
  • wyznaczanie tych samych celów od lat

Jeśli czujesz, że któryś z nich dotyczy Ciebie lub chcesz spróbować zupełnie innego podejścia do wyznaczania celów – zacznij od wizji przyszłej siebie.

Wizja przyszłej siebie

Przede wszystkim pomyśl o tym, że ta osoba, którą chcesz się stać już istnieje. W odległym czasie, w przyszłości, ale jest. Stanie się nią i posiadanie tego, co ona jest absolutnie możliwe i w Twoim zasięgu. Jednak żeby wiedzieć, do czego dążysz, dokładnie przeanalizuj jej życie.

Co robi przyszła ty? Jaką ma pracę, gdzie mieszka, jakie tworzy relacje? Jak wygląda jej codzienność, jej poranek, popołudnie i wieczór? Jakie nawyki praktykuje i jak spędza czas wolny? Gdy już dobrze poznasz jej przyzwyczajenia, styl życia i tryb, w którym działa, zadaj sobie jeszcze jedno, bardzo istotne pytanie.  Jak się czuje przyszła ty i co te uczucia wzbudza w Tobie teraz?

Wyznaczanie celu, dobieranie nawyków i zmiana samopoczucia

Gdy masz już wszystkie odpowiedzi zebrane, przeanalizuj życie przyszłej siebie. Dobierz cele i nawyki, które są zgodne z tą wizją Ciebie.

Wybieranie celu nie powinno być trudne – wystarczy, że skupisz się na głównych punktach w swojej wizji. Na czym z tego przyszłego życia zależy Ci najbardziej? Na dobrej kondycji, własnym mieszkaniu, udanej relacji? Wybierz jedną, najistotniejszą rzecz. To będzie Twój odległy cel – jego natomiast możesz podzielić na mniejsze kawałki, bliższe obecnemu stanu rzeczy.

Na przykład, jeśli Twoim celem jest zmiana kariery, to mniejszym celem będzie napisanie nowego CV czy uzyskanie konkretnej certyfikacji. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o szukaniu, wyznaczaniu i realizowaniu celu, serdecznie odsyłam Cię do książki Droga do celu. Znajdziesz tam rozwinięcie tych tematów, a także 60 ćwiczeń, z którymi w prosty sposób wprowadzisz wiedzę w życie.

Kolejnym krokiem jest dobranie odpowiednich nawyków. Jeśli przyszła ty regularnie biega na długie dystanse, a obecna Ty łapie zadyszkę po kilku metrach, to nawyk codziennego, godzinnego biegu może nie być najlepszym pomysłem. Ale już codzienny spacer – czemu nie! Twoje obecne nawyki nie muszą być bezpośrednio połączone z Twoją wizją, za to mają do niej prowadzić. Jeśli potrzebujesz pytania pomocniczego, skorzystaj z tego: jakie nawyki praktykuje przyszła ty i jakie może wprowadzić obecna ty, aby się do nich zbliżyć?

Ostatnim krokiem jest praca nad samopoczuciem. Jeśli przyszła Ty jest pewna siebie, to obecna wersja Ciebie niech działa w tym kierunku, mówi pozytywne afirmację i ma wiarę w siebie. Zwróć uwagę na swój wewnętrzny monolog lub na to, jak o sobie mówisz do innych. Czy ta wymarzona wersja Ciebie używałaby takich słów? Jeśli nie, to i teraz tego nie rób. Zanim staniesz się konkretną wersją siebie, najpierw poczuj się jak ona. Dbaj o relację ze sobą i buduj zaufanie.

 


5 banalnie prostych nawyków dla poprawy produktywności i relacji ze sobą

Nowy nawyk – z czym Tobie kojarzy się to wyrażenie? Z uprawianiem sportu np. bieganiem lub chodzeniem na basen, zmianą diety, a może czytaniem? Może na myśl przychodzą Ci tylko te duże czynności, którymi można się „pochwalić”, ale które ciężej wprowadzić z dnia na dzień w życie.

A tymczasem nawyki mogą być lekkie, proste do wprowadzenia, a co więcej, posłużyć Ci jako narzędzie do odzyskania zaufania do siebie. Jeśli znasz już założenia przyjemnej produktywności, o których możesz przeczytać w tym wpisie, to wiesz, że właśnie to zaufanie jest jej fundamentem. Niestety, obietnice dawane samym sobie często są traktowane lekko, a cele wyznaczane bez większego zaangażowania – to zaś sprawia, że wybrane zadania nie są realizowane, zaufanie do siebie maleje, za to rośnie przekonanie o swoim braku kompetencji.

Zdecydowanie jest to dłuższy temat, jednak już teraz – jeszcze zanim wgłębisz się w swoje przekonania, blokady i głęboką pracę ze sobą – możesz wprowadzić bardzo proste nawyki, które nie tylko poprawią Twoją efektywność, ale także z każdym spełnionym zadaniem, będzie wzrastać Twoja pewność siebie i swoich możliwości. W tym wpisie zaproponuję ich pięć. Na sam początek wybierz 1-2, a gdy tamte już z Tobą zostaną, dokładaj kolejne.

Nie chcesz o tym czytać, wolisz posłuchać? Sprawdź przyjemnie produktywny podcast na Spotify i YouTubie.

Wypicie szklanki wody po przebudzeniu

Nawodnienie jest konieczne dla prawidłowego funkcjonowania organizmu – wie to chyba każdy. Za to nie każdy faktycznie o nie dba. Wprowadzenie nawyku picia szklanki wody rano nie wymaga dużej ilości wysiłku ani czasu. Można (i polecam) przygotować ją wieczór wcześniej koło łóżka. Niech sobie spokojnie czeka na stoliku nocnym, a rano wystarczy po nią sięgnąć. Nie chodzi o to, aby na raz wlać w siebie pół litra wody, bo w ten sposób zbyt wiele dobrego ona nie przyniesie. Za to jedna szklanka jest dobrym początkiem, bo m.in. rozbudzi organizm od środka. Wprowadzenie tego bardzo krótkiego nawyku jest świetnym początkiem do budowania zaufania do siebie oraz zaopiekowania się swoimi potrzebami.

Ścielenie łóżka zaraz po wstaniu z niego

Ten nawyk, choć niepozorny, niesie kilka korzyści. Przede wszystkim, w pewnym stopniu niweluje chęć powrotu do pościeli o poranku. Gdy wszystko jest już wyrównane i przykryte kocem, to aż tak nie kusi :). Co więcej, jest to wizualny sygnał dla mózgu, który mówi o tym, że czas snu się zakończył. Zaścielone łóżko sprawia, że przestrzeń wygląda na bardziej uporządkowaną, co zaś przekłada się na większy spokój w głowie i chęci do działania. Jak widzisz, zalet dla tego nawyku jest dość dużo, a realizacja go zajmuje dosłownie klika minut.

Jedzenie przed pracą

Dla mnie zjedzenie śniadania jest rzeczą obowiązkową, ale wiem, że nie każdy może sobie pozwolić na duży posiłek przed wyjściem lub rozpoczęciem pracy, choćby ze względów medycznych. Nie zmienia to jednak faktu, że zanim dzień na dobre się zacznie, organizm potrzebuje czegoś, co zmieni w energię. Dzięki temu może zdrowo funkcjonować, umożliwi skupienie i większą efektywność. Pamiętaj, że brak „paliwa” będzie skutkował zwiększonym poziomem kortyzolu, czyli hormonu stresu, który o poranku i tak jest już stosunkowo wysoki. Dlatego jeśli możesz do swojego planu dnia wprowadzić śniadanie, koniecznie to zrób. Jeśli masz z tym problem – przygotuj sobie wcześniej przekąski, które możesz złapać wychodząc z domu lub wrzucić na ząb zaraz przed pracą. Idealnie, jeśli będzie to połączenie białka, tłuszczy i węglowodanów, ale jeśli nie zawsze Ci się to uda, to nic. Rozważ takie rzeczy jak jogurty pitne, nocne owsianki, batony o dobrym składzie (lub samodzielnie robione), koktajle czy pasty kanapkowe.

Codzienne wyjście z domu

Oczywiście najlepiej, jeśli będziesz mogła wybrać się na dłuższy spacer. Jednak nie zawsze jest to możliwe, dlatego dołożenie elementu spaceru do swojej rutyny również jest dobrym rozwiązaniem. Wysiądź przystanek wcześniej i przejdź się do pracy lub domu, obejdź blok w drodze po chleb lub po wyrzuceniu śmieci wróć do mieszkania okrężną drogą. W czasach, w których w dużej mierze żyjemy przed ekranem, wyjście z domu i pobycie w rzeczywistości, dobrze robi nie tylko głowie, ale też produktywności.

Zapisywanie swoich myśli

Ten nawyk uważam za absolutną podstawę produktywnego działania. Oszczędza on czas i energię, a także przyczynia się do zmniejszenia stresu. Twój mózg nie jest w stanie zapamiętać każdej jednej informacji, którą generuje lub otrzymuje. Bez zapisywania ich, będą one pojawiały się w Twojej głowie wybiórczo, a próby przypomnienia sobie konkretnych zagadnień będą Cię kosztować dużo wysiłku. W momencie, gdy większość rzeczy masz na piśmie, łatwiej Ci nie tylko układać plany, ale też działać sensowniej, skupiając się na tym, co ważne. Dla swoich notatek warto wybrać 1-2 miejsca, np. konkretną aplikację w telefonie i stos kartek na biurku. Używanie kilkudziesięciu małych karteczek nie jest najlepszym pomysłem – takim system ciężko jest zarządzać. Najważniejsze, aby było wygodnie Tobie!

 

Pamiętaj, że każdy nawyk możesz modyfikować tak, by odpowiadał on Tobie. Co więcej, przypomnę raz jeszcze – nie wybieraj swoich nawyków pochopnie i nie mów, że coś wprowadzisz do swojej codzienności, jeśli nie masz na to przestrzeni. W końcu chcesz odzyskać zaufanie do siebie, a nie je osłabić. Powodzenia!


Czym jest przyjemna produktywność?

Praca, obowiązki i długie listy spraw do załatwienia – życie w obecnych czasach wymaga nie tylko skupienia na bardzo od siebie różnych tematach, ale również umiejętnego planowania zadań. Bez tego Twoja głowa nieustannie będzie otwierać nowe karty. Tak jak w przeglądarce, ich natłok będzie prowadził do frustracji i zmniejszonej produktywności. A no właśnie, magiczne słowo produktywność. Czy zawsze musi oznaczać robienie coraz więcej, w coraz krótszym czasie? Czy można postawić znak równości pomiędzy produktywnością a presją, pod którą to znaczna ilość osób pracuje najlepiej? Czy wrażenie „przyjemna produktywność” to tylko ładne, ale nie mające zastosowania w rzeczywistości słowa?

Jeśli wolisz słuchać, sprawdź Przyjemnie Produktywny Podcast na Spotify i YouTubie.

Czym jest przyjemna produktywność?

Przyjemna produktywność to koncept, który rodził się w mojej głowie przez dłuższy czas. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego coś tak fajnego, jak realizacja osobistych celów, dbanie o swoje zdrowie i samopoczucie, a także dążenie do wymarzonego życia musi być okupione ciągłym zmęczeniem, przepracowaniem, wypaleniem i nieustanną presją. To trochę tak, jakby człowiek sam się karał za to, że dobrze mu idzie – bo przecież nie może być za dobrze. A przecież są to naprawdę wspaniałe procesy! Drogą czy do konkretnego celu, czy do ogólnej zmiany życiowej można się cieszyć. Ba, powinnaś się nią cieszyć. Bo sam moment osiągnięcia celu jest raczej krótki i zaskakująco łatwo go przegapić. Bo w biegu za przyszłym sukcesem mało kto ma odwagę zatrzymać się i docenić sukces, który jest tu i teraz.

Przyjemna produktywność jest tego przeciwieństwem. Jasne, wciąż trzyma się pewnych reguł, kręci się wokół doboru odpowiednich nawyków, sposobów na planowanie oraz efektywne działanie. Podszyta jest jednak ogromną dozą akceptacji, zrozumienia swoich potrzeb i elastyczności. Pozwala też na więcej momentów tu i teraz, a także zakłada, że należy być bardziej produktywnym, aby mieć więcej czasu na to, co ważne i przyjemne (jak np. relacje), a nie na większą ilość zadań.

Tak pięknie i głośno mówi się o odchodzeniu od kultury zapierdzielu, jednak działania wskazują na coś zupełnie innego. Pewnie i ty pracujesz więcej, szybciej, starasz się do tego dołożyć zajęcia sportowe, odpowiednie gotowanie, realizowanie swoich pasji, a w głowie dzwoni myśl o własnym biznesie (pierwszym lub kolejnym).

Jeśli widzisz siebie w tym opisie, koncept przyjemnej produktywności z pewnością przypadnie Ci do gustu!

Zrozumienie swoich potrzeb

Przyjemna produktywność to nie tylko kwestia wykonywania zadań, ale także dobrego samopoczucia i satysfakcji z tego, co robisz. Aby to osiągnąć, ważne jest zrozumienie siebie i swoich potrzeb. Nie uciekniesz od relacji ze sobą. Może być ona bardzo krytyczna (wtedy na ogół używasz słowa muszę, a każdy nieperfekcyjny dzień podsumowujesz falą krytyki i zniechęcenia), może być nierówna (to etap przejściowy, gdzie dobra i kiepska narracja się przeplata się ze sobą), a może być wspierająca. Na ostatnim etapie krytyka względem siebie wciąż się pojawia! Ale jest ona konstruktywna i ma na celu samodoskonalenie, a nie karanie się za niepowodzenia. Obecna jest też jeszcze jedna rzecz – zaufanie. Zastanów się, jak chcesz być osobą produktywną, jeśli nie wierzysz, że dotrzymasz słowa danego sobie? Jak chcesz realizować projekty, jeśli nie ufasz, że je skończysz?

Budowanie zaufanie jest jednym z najważniejszych kroków w kierunku przyjemnej produktywności. Możesz to zacząć robić już teraz. Pomyśl, co obiecywałaś sobie, że zrobisz w tym tygodniu? Przypomnij sobie jedno zadanie – i zrób je od razu lub wpisz w kalendarz z konkretną datą i godziną. Dowiedź sobie, że Twoje obietnice są ważne i zamierzasz ich dotrzymywać.

Jeśli lubisz tego typu praktyczne ćwiczenia, to spodoba Ci się książką „Droga do celu” – jest ich w niej aż 60. Pomogą Ci lepiej zrozumieć siebie, swoje potrzeby oraz zbudować solidne podstawy pod relację ze sobą.

Przyjemna produktywność nie oznacza nieustającej motywacji do działania

Może i ty myślisz, że aby być produktywną, musisz mieć zawsze energię i motywację. To błąd! Nawet najbardziej zdeterminowane osoby mają gorsze dni (a czasem i tygodnie), kreatywnym ludziom brakuje pomysłów, a te zorganizowane (w tym ja!) tracą poczucie kontroli. Nie musisz czuć się na 100%, aby działać. Kluczem do przyjemnej produktywności jest umiejętność pracy wtedy, gdy masz ochotę, ale także kiedy nie masz ochoty. W drugim przypadku – nie zmuszaj się do pracy. Umilaj ją sobie!

Nie da się ukryć, że nie tylko działanie, ale również podejmowanie decyzji jest wymagające energetycznie. Dlatego ważne jest budowanie nawyków i rutyn, które pozwolą ci działać nawet wtedy, gdy brakuje ci motywacji. Pamiętaj, że każdy dzień jest inny, i nie zawsze musisz być w pełni zaangażowana w to, co robisz.

Przyjemna produktywność polega na strukturze i elastyczności

Struktura i elastyczność wydają się być sprzeczne, ale w rzeczywistości stanowią doskonałe połączenie. Odpowiedni plan działania pomaga zorganizować zadania i wyznaczyć cele, a elastyczność pozwala na dostosowanie się do zmieniających się okoliczności i potrzeb.

Planowanie dnia, tworzenie listy zadań do wykonania i ustalanie priorytetów to przykłady sposobów wprowadzenia struktury w życie. Dobrze zrobiony plan to taki, który bierze pod uwagę margines… zmiany. Dlatego jeśli chcesz wynieść jeszcze jedną, praktyczną informację z tego wpisu – tworząc swoją listę rzeczy do zrobienia na jutro, nie zamieszczaj na niej więcej niż 5 pozycji. Gwarantuję Ci, że życie dorzuci Ci zadań samo od siebie. Ty dopychać planu nie musisz.

Główne założenia przyjemnej produktywności

  • Droga do celu, a nie tylko sam cel, ma być satysfakcjonująca
  • Codzienność powinna być przyjemna
  • Nawyki i cele dobierane są do własnych, indywidualnych potrzeb, a nie do norm społecznych
  • Relacja ze sobą jest podstawą zdrowego i efektywnego działania
  • Motywacja i samodyscyplina to jedynie dodatki, nie konieczność
  • Struktura i metody zwiększające produktywność są świetne, pod warunkiem, że stoi za nimi również pozytywna intencja

Podsumowując, przyjemna produktywność jest możliwa, ale wymaga zmiany podejścia do pracy, życia i do samej siebie. Kluczowe jest zrozumienie siebie, akceptacja swoich słabszych stron oraz balansowanie między strukturą a elastycznością. Pamiętaj, że Twoja produktywność powinna przynosić Ci radość i satysfakcję, a nie spełniać oczekiwania innych. Działasz dla siebie. Żyjesz dla siebie. Pracujesz, aby mieć pieniądze na swoje życie. Uczyń więc je tak przyjemnym, jak to możliwe. Zadbaj o swoje dobre samopoczucie i ciesz się swoją codziennością.


Stwórz intuicyjny system do planowania

Planujemy po to, aby było nam łatwiej osiągać swoje cele. Przynajmniej mam nadzieję, że taki cel Ci przyświeca. Dlatego niezwykle istotne jest, aby proces planowania przebiegał sprawnie i intuicyjnie.

Intuicyjny system do planowania — no właśnie, czyli jaki?

Intuicyjny system do planowania jest dopasowany do Ciebie, Twoich potrzeb oraz Twoich przyzwyczajeń. Pozwala organizować czas szybciej i wygodniej. Mówiąc prosto, to taki sposób na planowanie, do którego wracasz bez zastanowienia.

Jak znaleźć swój intuicyjny system do planowania?

Aby skutecznie zaplanować dzień (lub inny przedział czasowy) zastanów się po co najczęściej sięgasz aby zapisać i sprawdzić informacje, a także jakie przedmioty widzisz najczęściej w ciągu doby. W szukaniu własnego sposobu na planowanie niezwykle istotna jest obserwacja oraz analiza. Obiektem tych badań jesteś ty sama — Twoje zachowania, przyzwyczajenia i odruchy. Wybrać sobie taką sytuację: jesteś na spacerze gdy dzwoni telefon. To Twój fryzjer chce zapytać, czy możecie przenieść wizytę na wcześniejszy termin. Mówisz, że sprawdzisz i dasz znać. Po co odruchowo sięgniesz? Po papierowy kalendarz? Sprawdzisz aplikację w telefonie? A może pobiegniesz do domu, aby odnaleźć się w gąszczu karteczek? Gdy masz już swoją odpowiedź, zastanów się, czy wybrana metoda jest wygodna. A jeśli nie jest, jaka by musiała być lub co możesz zmieć, aby się taka stała.

Teraz druga część rozmowy — oddzwaniasz, mówisz, że jesteś wolna. Fryzjer jeszcze raz podaje datę i godzinę. Chcesz ją zapisać. Czy będzie to to samo miejsce, w którym sprawdzałaś wolny termin? A może zupełnie inne? Jeśli tak, to jakie?

Planowanie to nie tylko umawianie wizyt, a ogarnianie wielkiego projektu jakim jest… życie. Trzymanie informacji na jego temat wyłącznie w głowie niezwykle utrudnia skuteczne zarządzanie. W ciągu dnia czy tygodnia do głowy przychodzą Ci dziesiątki tysięcy myśli. Gdzie trzymasz te najważniejsze? Ale też:

  • gdzie przechowujesz wiedzę?
  • gdzie notujesz pomysły na prezenty?
  • gdzie zapisujesz zalecenia od specjalistów?
  • gdzie masz bazę książek lub filmów?

Jeśli nie masz swojego miejsca do planowania życiowego projektu, to czas najwyższy je stworzyć. W oparciu o Twój obecny (nawet jeśli chaotyczny) system. Dlatego koniecznie:

  1. Przeglądnij notatki w telefonie. Sprawdź jakie informacje tam trzymasz.
  2. To samo zrób z fizycznymi notatkami. Gdzie je zapisujesz, gdzie przechowujesz?
  3. Przekartkuj kalendarze i plannery.
  4. Sprawdź aplikacje na komputerze oraz pocztę. Do czego ich używasz?

Po zebraniu wszystkich danych, koniecznie je przeanalizuj. Zastanów się, jaki sposób byłby najwygodniejszy i najbardziej dla Ciebie dostępny.

Gdzie można planować?

Planować można na wiele sposobów. Co człowiek, to metoda. Warto jednak wyróżnić dwie główne kategorie, czyli planowanie elektroniczne i planowanie tradycyjne, na papierze. W obu z nich znajduje się ogrom możliwości. Oto kilka z nich.

Planowanie elektroniczne:

  • Kalendarz Google
  • Notion
  • Todoist
  • Trello
  • Excel
  • Asana

Planowanie tradycyjne:

  • Kalendarz książkowy
  • Kalendarz ścienny
  • Kalendarz na biurko
  • Notes
  • Bullet Journal
  • Planner

Możesz wybrać jedno miejsce lub dowolnie łączyć kilka z nich.

Planowanie czasu różnymi sposobami.

Pamiętaj, że Twój system do planowania nie musi być jednolity. W moim przypadku Notion idealnie sprawdza się jako baza operacyjna, notes podręczny do planowania dnia, a kalendarz Google do zapisywania ważnych dat. Są to trzy miejsca i Tobie również nie polecam przekraczać tej liczby. Przecież chodzi o to, aby wszystko łatwo ogarnąć, a nie zastanawiać się gdzie ja to zapisałam?

Dlatego bez obaw testuj różne sposoby. Zanim jednak przeskoczysz do kolejnego — daj się temu wybranemu uleżeć. Ze zmianą systemu do planowania jest jak z nowym nawykiem. Potrzebujesz czasu, aby go wprowadzić. Trzymam mocno kciuki za Twoje planowanie. Powodzenia, trzymaj się, hej!


Poprawienie samooceny i samoakceptacja

Jak poprawić swoją samoocenę?

Szukając informacji o samoocenie i poczuciu własnej wartości z pewnością trafiłaś na wyrażenie pokochaj siebie. Miłość do siebie przedstawiana jest jako złoty środek na wszystkie problemy. Jedyne co musisz zrobić, to ją poczuć! Osobiście nie do końca się z tym zgadzam. Co więcej, sądzę, że to wyrażenie jest za bardzo nadmuchane. Choć moje treści i usługi bazują na zdrowej relacji ze sobą, nie sądzę, że skakanie ze skrajności w skrajność jest dobrym i możliwym do zrealizowania pomysłem. W takim razie — co robić?

Poprawienie samooceny i samoakceptacja

Spędzaj czas ze swoimi myślami

Jak często pozwalasz sobie na przebywanie w ciszy, włącznie ze swoimi myślami? Jest spora szansa, że odruchowo sięgasz po telefon lub listę zadań, gdy tylko masz chwilę wolnego. Przebywanie z własnymi myślami, ale tymi głębszymi, dotyczącymi samopoczucia, wartości i satysfakcji może sprawiać dyskomfort. Jest to jednak droga do poznania siebie i zrozumienia swoich potrzeb, które są fundamentem do podejmowania właściwych działań, a co za tym idzie — budowania samooceny. Dlatego nie bój się przeznaczyć czasu na wewnętrzny dialog i wysłuchanie własnych problemów, obaw, niepewności, ale też powodów do dumy i sukcesów. Zamiast spychać swoje sprawy na dalszy plan, postaw je na pierwszym miejscu.

Nie unikaj odpowiedzi na ważne pytania

Ważne pytania mogą dotyczyć pracy, związku czy sytuacji finansowej. Najczęściej udzielenie na nie odpowiedzi jest trudne, a prawda może zaboleć. Dlatego ludzie instynktownie odpychają je od siebie, aby się bronić. Jednak trudne decyzje oznaczają łatwe życie. Dlatego w tym miejscu zastanów się, czy jest coś, co odkładasz o dawna, a mogłoby zaważyć na Twojej obecnej i przyszłej sytuacji?

Przykłady ważnych pytań:

  • Czy to, co robię zawodowo mnie satysfakcjonuje?
  • W taki sposób w jaki traktuję siebie, traktowałabym innych?
  • Czy otaczam się ludźmi, którzy mają na mnie pozytywny wpływ?
  • Czy biorę odpowiedzialność za swoje życie/finanse?
  • Żyję automatycznie czy przeżywam każdy dzień świadomie?

Sposób w jaki traktujesz innych, jest odbiciem tego, co siedzi w Tobie

Obserwuj reakcje osób z Twojego otoczenia na to, co mówisz i co robisz. Jeśli jesteś niemiła, nakładasz presję lub przekazujesz negatywną energię (często nieświadomie, stąd obserwowanie reakcji), zastanów się czym jest spowodowane Twoje zachowanie. Jeśli ludzie wokół Ciebie są szczęśliwi i zmotywowani — co sprawia, że dodajesz takiej energii? Co Ciebie uszczęśliwia i motywuje? Nieustannie przekładamy na inne osoby własne ideały dotyczące różnych dziedzin życia: sukcesu, wzorców postępowania czy piękna nie zastanawiając się, skąd wzięły się one w nas. Dlatego bądź uważna na siebie w swoim otoczeniu i w swoim tempie dokopuj się do własnej prawdy.

Nie chcesz tego robić sama? Szukasz przewodniczki, która pomoże Ci stawiać kroki na drodze do lepszej relacji ze sobą? W takim razie już ją znalazłaś. Sprawdź zakładkę współpraca indywidualna po więcej szczegółów.

Postaw na akceptację

Najważniejsze zostawiłam na koniec, zresztą nie bez powodu. Poświęcanie czasu na wewnętrzny dialog, odpowiedzi na pytania czy przyglądanie się swoim zachowaniom może prowokować wewnętrznego krytyka, zwłaszcza, jeśli relacja z nim nie jest jeszcze w pełni zdrowa. Dlatego gdy w Twojej głowie pojawią się oceniające myśli, zamiast z nimi walczyć lub w nie wierzyć — zacznij zadawać pytania i bądź otwarta na odpowiedzi.

Chcę Ci również przypomnieć, że w swoim życiu i w sobie nie musisz niczego zmieniać. Jesteś wartościową osobą niezależnie od wyników w pracy, obwodu czy ilości zadań. Odpoczynek nie jest czymś na co musisz zasłużyć, a czymś, co jest konieczne do życia jak jedzenie czy sen. Praca nad sobą nie jest wymogiem, a strefa komfortu naprawdę się przydaje! Teraz, gdy już o tym wszystkim pamiętasz, postaraj się choć minimalnie ocieplić stosunki ze sobą. To nie musi być od razu miłość, warto zacząć od akceptacji i świadomości. Wierzę w Ciebie, trzymaj się, hej!


Jak napisałam Drogę do celu i w jaki sposób Ty możesz napisać własną książkę.

Zastanawiasz się jak napisać własną książkę? Chętnie powiem Ci co sprawdziło się u mnie, gdy pisałam Drogę. Droga do celu to poradnik, który nie jest zwykłą książką. Jest on rozmową z przyjaciółką, dzięki której zrozumiesz, co jest dla Ciebie ważne oraz wyznaczysz plan z którym osiągniesz swoje cele. Na spokojnie i bez presji. Napisanie Drogi do celu było moim marzeniem i jestem z niej niesamowicie dumna. Pomogła ona już wielu osobom wyznaczyć i osiągnąć swoje cele. Dzisiaj chcę podzielić się z Tobą informacjami o tym, jak proces pisania własnej książki wygląda. Do dzieła!

Pisz książkę dla siebie

Najważniejszą częścią pisania książki, jest jej cel. Przygotowując się do pisania Drogi do celu usłyszałam, że książkę należy pisać dla siebie. Jeśli z założenia jest ona tylko dla innych, prawdopodobnie nie będzie z niej nic dobrego. Te słowa mocno mnie zastanowiły, zwłaszcza, że Droga do celu jest i miała od początku być książką rozwojową, zbierającą w jednym miejscu najważniejsze informacje o metodach, planowaniu i realizacji planu. Od razu zaznaczone, że nie należy mylić pojęć dla siebie i do siebie. W pisaniu dla siebie chodzi o nastawienie — piszesz dla radości, dla spełnienia marzenia lub dla zaspokojenia potrzeb z przeszłości. Tworząc każdy rozdział myślałam o tym, ile satysfakcji mi to daje, a także jak ta lektura przydałaby się mniej doświadczonej wersji mnie. Jednak odbiorcą była inna osoba — dokładnie wykreowana w mojej głowie persona, posiadająca określone cechy i będąca w konkretnej sytuacji życiowej. Dzięki temu wyobrażeniu łatwiej zachować spójność w książce, a także trafić z narracją do idealnej grupy odbiorców.

Jak wygląda proces pisania poradnika?

Sam proces pisania książki był długi — trwał on kilka miesięcy i wymagał dużo skupienia. Chciałabym Cię jednak przestrzec przed porównywaniem się z innymi. Dla każdego będzie to zupełnie inne doświadczenie, dlatego warto się nim cieszyć, zamiast traktować jako wyścig.

Wybranie tematyki i celu

Jak wspomniałam wyżej, absolutną podstawą jest wybranie tematyki książki, a także ustalenie w jakim celu jest ona pisana. Ma dostarczać rozrywki, ma uczyć, inspirować, a może motywować? Jakie jest Twoje mocne dlaczego — dlaczego ją piszesz?

Identyfikacja potrzeb odbiorców

Zastanów się, komu ma służyć Twoja książka i w jaki sposób będzie rozwiązywać problemy danej osoby. W moim przypadku książka dedykowana jest osobom zagubionym w życiu, chcącym zmian, których nie potrafią nazwać. Rozwiązuje problem braku jasności, ciągłego przemęczenia i działania bez efektów. Pomaga odzyskać zdrową relację ze sobą i popycha do działania. Jak jest w Twoim? Jeśli w Twoim otoczeniu są osoby, których problemy chcesz rozwiązywać, możesz zapytać ich o zdanie, zrobić quiz lub ankietę. Postaraj się bardzo dobrze zrozumieć, z czym dana grupa się zmaga.

Wypisanie zagadnień i przydzielenie ich do rozdziałów

Kiedy już wiesz co, dla kogo i o czym piszesz, czas na zebranie wszystkich pomysłów w całość. Proponuję Ci wypisać wszystkie zagadnienia do poruszenia w jednym miejscu (możesz do tego użyć np. platformy Notion), następnie pogrupować je według wybranego wzoru. Tak, aby powstały rozdziały. Przyłóż się do tego zadania, a także prześpij się z rezultatem. W tym momencie tworzysz szkielet, na którym oprzesz całą swoją pracę.

Pierwsze pisanie książki

Nie pozostaje nic innego, jak zabranie się za pisanie. Wiedz jednak, że pierwsze pisanie nigdy nie jest idealne. Prawdopodobnie w drugiej rundzie zmienisz wiele pierwotnych treści. To absolutnie naturalne! Dlatego wystrzegaj się perfekcjonizmu i zapisuj kolejne słowa, zdania i rozdziały. Uspokajaj swoją głowę mówiąc jej, że jeszcze do tego wrócisz.

Drugie pisanie książki

Drugie pisanie książki następuje po skończeniu szkicu i może być bardziej wymagające niż to pierwsze. Etap wylewania wszystkich myśli na papier jest już za Tobą. W tym momencie skup się na uzupełnianiu niespójności, dopisywaniu brakujących elementów i ujednolicaniu narracji. Upewnij się, że książka zawiera dokładnie takie treści, jakie chcesz aby zawierała. Po skończonej pracy przeczytaj ją jeszcze raz i wyślij do redakcji!

Jak pozostać zmotywowaną

Napisanie własnej książki to piękne i ambitne marzenie. Warto jednak ułożyć odpowiedni plan, aby podtrzymywać chęci przy życiu, a także obserwować postępy. Nie można również zapominać o wcześniej wspomnianym mocnym dlaczego i jego wpływie na motywację. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat planowania, motywowania się, (nie)dyscypliny i zdrowej produktywności, przeczytaj Drogę do celu. Przyjemnego pisania i czytania. Trzymaj się, hej!


Jak znaleźć na wszystko czas?

Praca, rozwój osobisty, spotkania z rodziną i znajomymi, zabawa. Jak znaleźć na wszystko czas? Odpowiedź jest prosta. Wystarczy go tylko poszukać! Jednak nie w kosmosie czy przez gnanie na złamanie karku. Jestem absolutną zwolenniczką przeżywania życia świadomie i na spokojnie. Ukryty jest on w rutynach i przyzwyczajeniach.

Pytanie kiedy?

Zbliża się okres wakacyjny, idealny do snucia planów o wielkich zmianach. Gdy tylko wrócę z urlopu to [tu wstaw dowolne postanowienie]. Takie myślenie jest naturalne, w końcu wakacje pozwalają oderwać myśli od codzienności, wręcz o niej zapomnieć. Łatwo stracić obiektywność i i zyskać poczucie, że cały czas tego świata jest do wykorzystania.

Zawsze kiedy słyszę o takich planach, lubię zadać pytanie:

  • kiedy się będziesz uczyła?
  • kiedy będziesz zakładać biznes?
  • kiedy będziesz pracować nad marką?

Absolutnie nie po to, aby drugą osobę zdołować. Kieruje mną autentyczna ciekawość, a także lata doświadczenia w tym temacie. Niestey, w wielu przypadkach odpowiedź brzmi jak się znajdzie na to czas. Sądzę, że każdy z nas doskonale wie ile godzin ma doba, ile dni tydzień, możemy też powiedzieć około ilu tygodni jest w danym miesiącu. Obiektywnie patrząc, doskonale zdajemy sobię sprawę z tego gdzie czas jest i ile go jest. Więc gdzie się ma go więcej znaleźć?

Niestety, czas nie znadzie się sam, magicznie się nie pomnoży, ani nikt nam go nie wręczy. Należy go szukać samodzielnie. Z pomocą przychodzi proste, przy czym bardzo ważne pytanie.

Czy to, na co potrzeba mi czasu jest moim priorytetem i łączy się z moimi wartościami?

Jeśli odpowiedź brzmi tak, należy zadać kolejne: co obecnie zajmuje mój czas, co nie jest moim priorytetem?

Jak wybierać priorytety.

Wybieranie priorytetów wcale nie jest łatwe. Wszystko wydaje się pilne i ważne. Przede wszystkim, zastanów się, które zadania przybliżą Cię do zrealizowania wizji o swoim idealnym życiu. Czy wzbudzają one w Tobie pozytywne emocje? Jeśli nie, warto tę wizję (lub definicję sukcesu) przemyśleć. Poświęcaj swój czas rzeczom, które wzbudzają w Tobie pozytywne emocje i dają kopa do działania. Takim, którym chcesz powiedzieć TAK, CHCĘ TO ROBIĆ. O wszystkich rzeczach na nie zapomnij, oddeleguj lub poszukaj sposobu, aby je uprzyjemnić.

Upraszczanie i przyjemności!

Pewnych rzeczy nie da się uniknąć. Nie rozpalają chęci do działania, za to spokojnie czekają na swoją kolej. Wiedzą, że nadejdzie. Tak może być z gotowaniem — jeśli nie lubisz tego robić, uprość je! Zamiast gotować cały tydzień

  • możesz przez jeden dzień przygotowywać posiłki na cały tydzień,
  • możesz poprosić partnera o gotowanie przez kilka dni w tygodniu,
  • możesz okazjonalnie zamawiać jedzenie.

Do każdej rzeczy, za którą nie przepadamy, można dodać pozytywne skojarzenie. Do wspomnianego gotowania oglądać ulubiony serial, do sprzątania słuchać podcastu, a poranki zaczynać z książką. Ten, ale nie tylko ten temat został poruszony w webinarze.

Więcej o tym, jak mieć więcej czasu…

…zostało powiedziane w webinarze Odzyskaj swój czas. Nagranie wraz z kartami pracy pomoże wybrać priorytety, oddelegować niepotrzebne zadania, popracować nad relacją z planowaniem, stworzyć funkcjonalną listę rzeczy do zrobienia, a także wiele więcej. Powodzenia!

I to tyle na dziś, trzymaj się, hej!


Jak przestać odkładać na później i zacząć działać

Każdemu zdarza się ociągać z realizacją powierzonych zadań. Może przejawiać się to postawieniem ich na długie tygodnie na liście rzeczy do zrobienia, przeglądaniem mediów społecznościowych w czasie przeznaczonym na działanie lub nagłą chęcią wysprzątania całego mieszkania, gdy zbliża się czas wykonania obowiązków.

Problem staje się naprawdę poważny, gdy prokrastynacja powstrzymuje Cię od realizowania celu i spełniania życiowych marzeń. Właśnie, czym jest prokrastynacja? Prokrastynacja to odkładnie działań w czasie, świadome wybieranie innych czynności ponad te, które należało wykonać.

W parze z wymówkami

Odkładanie zadań na później bardzo często idzie w parze z wymówkami. Brakuje mi dobrego aparatu fotograficznego, zacznę gdy moja społeczność na Instagramie będzie liczyć 20 tysięcy osób, poczekam na lepszy moment. Dobry czas na działanie jest teraz. Każdy projekt składa się z dziesiątek składowych — z pewnością część z nich można wykonać, bez posiadania dodatkowych materiałów.

Jak zacząć działać teraz?

Czekanie jest przereklamowane, należy zacząć działać już. Nie zachęcam do podejmowania lekkomyślnych decyzji, ale do rozpoczęcia od dawna planowanych działań już tak.

Reguła 5 sekund

Reguła 5 sekund autorstwa Mel Robbins, jest niezwykle prostym trickiem psychologicznym, pozwalającym na natychmiastowe rozpoczęcie działania. Polega ona na odliczaniu od pięciu w tył, następnie przejściu do działania. Będzie to bardzo ułatwione, ponieważ ludzki mózg po zakończeniu odliczania oczekuje, że coś się wydarzy. Metoda ta jest niezwykle skuteczna. Co więcej, można wykorzystać ją w dowolnej sytuacji życiowej - zarówno przed wykonaniem telefonu, złożeniem CV czy rozpoczęciem projektu.

Tylko spróbuj

Podejście do działania, z myślą o tym, że jest to wyłącznie próba, ściąga presję i przywraca radość z wykonywanej czynności. Przede wszystkim pozwala na próbowanie nowych rzeczy, bez zobowiązywania się.

  • Tylko spróbuję zajęć z ceramikim, najwyżej zrezygnuję z zajęć.
  • Tylko spróbuję ugotować nową potrawę, najwyżej nie wyjdzie.
  • Tylko spróbuję prowadzić kanał na YouTube, w każdej chwili mogę usunąć filmy.
  • Tylko spróbuję ułożyć biznesplan, nikt nie musi go zobaczyć.

5 minut

Ten sposób sprawdzi się świetnie w przypadku zadań, których nie chcesz realizować, jak sprzątanie łazienki czy pisanie pracy lub raportu na mało pasjonujący temat. Jego sposób działania jest prosty - należy nastawić stoper lub minutnik na pięć minut i rozpocząć pracę. Utrzymanie skupienia przez tak krótki okres nie powinno stanowić problemu, a jest spora szansa, że po pięciu minutach będziesz kontynuować rozpoczęte projekty. Nawet jeśli tak się nie stanie, to minimalne postępy zostaną przez Ciebie zrobione.

O czym należy pamiętać

Skuteczne działanie to coś więcej, niż zebranie się do pracy. Oto kilka pozycji, które należy mieć na uwadze w czasie realizacji zadań:

  • wyciszenie rozproszeń — odniesienie telefonu do innego pomieszczenia, wyłączenie TV i przygotowanie stanowiska pracy,
  • wybranie nagrody — czegoś, co motywuje do stawiania kolejnych kroków,
  • praca nad wewnętrznym dialogiem — powinien być on wspierający.

Na koniec

Żadne działanie nie przyniesie efektów, jeśli brakuje Ci celu, do którego dążysz. Pamiętaj, aby planowanie kolejnego projektu rozpocząć od zastanowienia się nad mocnym dlaczego, powodem, który będzie Cię pchał do przodu każdego dnia.

Żaden wiatr nie jest dobry dla okrętu, który nie zna portu swego przeznaczenia.

Więcej informacji na temat skutecznego działania, eliminowania rozproszeń, a także wybierania celu i układaniu planu działania, znajduje się w mojej książce Droga do celu. Szczególnie może Cię zainteresować rozdział Jak zabić argument nie mam czasu i zacząć działać.