Zamiast wstawać o 5 rano, zrób te 3 rzeczy
Wstawanie o piątej rano – czy faktycznie jest to nawyk ludzi sukcesu, bez którego nie można się obyć? Czy rozbudowana poranna rutyna powinna świadczyć o produktywności? Co, jeśli nie chcesz wstawać o świcie, czy jesteś na przegranej pozycji? Mam dobrą i dobrą wiadomość. Po pierwsze, nie musisz wstawać o piątej, aby być produktywną i osiągać sukcesy. Po drugie, Twoja poranna rutyna może być prosta i przyjemna.
Jeśli wolisz słuchać, sprawdź Przyjemnie Produktywny Podcast na Spotify i YouTubie.
To prawda, że poranne wstawanie ma bardzo wiele zalet. Jednak mówienie, że pobudka o piątej jest kluczem do sukcesu, jest ogromnym uproszczeniem. Moim zdaniem, wiele osób traktuje to jak wymówkę: jeśli nie są w stanie wstawać o piątej, zakładają, że poranna rutyna nie jest im potrzebna lub znajduje się poza zasięgiem. Po kilku drzemkach i otwarciu oczu rozpoczynają szalony bieg do pracy. Bez zastanowienia, bez zaopiekowania swoich potrzeb.
Dlatego:
- czy każdemu polecam wstawanie o 5:00? Nie.
- czy każdemu polecam wstanie odpowiednio wcześnie, aby najpierw zadbać o siebie? Tak.
Pamiętaj jednak, że poranna rutyna powinna być banalna do zrealizowania. W zasadzie im prostsza tym lepsza. Rozumiem, że po przeglądnięciu mediów społecznościowych ma się ochotę na niezwykle estetyczne poranki, w których zawrze się długa medytacja, pełny trening, odżywcze, domowe śniadanie, sesja dziennika i zrobienie pełnego, dopracowanego makijażu. Ja nie mówię, to jest absolutnie osiągalne, jeśli ma się czas i… wprawę.
Pomyśl, jeśli oglądasz sportowca w czasie zawodów czy nawet treningu, nie myślisz do siebie: powinnam teraz iść na siłownię i zacząć podnosić 100 kg, biegać 20 kilometrów czy pokonywać określoną ilość basenów w konkretnym czasie. Zwłaszcza, jeśli nigdy wcześniej tego nie robiłaś – pewnie zaczniesz od pojawienia się na siłowni, co samo w sobie będzie sukcesem, a na początku będziesz wykonywać wyłącznie lekkie treningi. Tak samo potraktuj poranną rutynę. Nie jesteś (jeszcze) w niej zawodowcem. Zamiast stawiać sobie ogromne oczekiwania, rozpocznij od pojawiania się “na treningu”. Nawet, jeśli oznacza to tylko kilka minut.
Chciałabym Ci zaproponować trzy rzeczy, które możesz zrobić, aby podnieść jakość swoich poranków, a co za tym idzie – dni. Tylko jedna z nich jest gotowym rozwiązaniem, pozostałe dwie dostosuj do siebie.
Napij się wody po przebudzeniu
Nieustannie spotykam się z kobietami, które zaczynają dzień od kawy – jest to pierwszy napój po który sięgają, jeszcze zanim otworzą oczy. O ile w samym piciu kawy nie ma nic złego, tak nie powinna stanowić ona podstawy przyjmowanych płynów. Są różne teorie – jedne mówią o odczekaniu 60 minut, inne o 90 minutach, a jeszcze inne o 120. Ja chcę Cię zachęcić do napicia się wody i zjedzenia czegokolwiek, zanim po nią sięgniesz. Najprostszym sposobem, jest trzymanie małej butelki przy łóżku i sięgnięcie po nią zaraz po wyłączeniu budzika. Dokładnie w momencie, kiedy klikasz “stop” skieruj swoją rękę na nią i napij się choć kilka łyków. Co to dla Ciebie zrobi?
- naturalnie rozbudzi Twój organizm,
- nawodni organy po kilku godzinach snu, bez przyjmowania płynów,
- sprowokuje Cię do zmiany pozycji z leżącej, na siedzącą.
Dzięki choć trochę łatwiej będzie Ci pozostać obudzoną i podjąć się kolejnego nawyku.
Wprowadź przyjemną czynność do swojego poranka.
Najlepiej taką, którą możesz wykonać bez wychodzenia z łóżka. Po tym jak napijesz się wody, prawdopodobnie nie będziesz mieć wciąż ochoty na wyjście z pościeli. Oczywiście jeśli wiesz, że Ci to pomaga i w innym wypadu zaśniesz na nowo – wstań, umyj zęby czy nałóż krem na twarz. Potem jednak wróć lub znajdź inne komfortowe miejsce. Poranek ma być przyjemny, a dla mnie osobiście nie ma nic gorszego, niż opuszczenie ciepłego łóżka, zanim jestem na to faktycznie gotowa. Dlatego kolejna rzecz do zrobienia, powinna być czymś co lubisz robisz, a co jednocześnie będzie Cię w jakiś sposób wspierać. Zostawiam Ci kilka przykładów:
- czytanie książki,
- pisanie dziennika,
- zanotowanie 3 rzeczy, za które jesteś wdzięczna,
- rozwiązanie krzyżówki,
- rozciąganie na materacu,
- przeczytanie ciekawego artykułu,
- wypowiadanie na głos swoich intencji na dzień.
Jednocześnie popijaj wodę ze swojej butelki. Połączenie tych dwóch czynności może zajmować dosłownie pięć minut, a bardzo mocno wpłynie na Ciebie i Twoje samopoczucie w ciągu dnia. Więcej o nawykach i ich wprowadzaniu przeczytasz w Drodze do celu.
Ułatwiaj sobie działanie, jak tylko możesz
Trzecią rzeczą do zrobienia, jest znalezienie sposobów na maksymalne ułatwienie sobie życia. Moja propozycja? Skup się na wieczornej rutynie. O niebo łatwiej jest dobrze rozpocząć dzień, kiedy wszystko na niego jest przygotowane. Uwierz mi, rano nie będzie Ci chciało robić nic a nic. Co więcej, każda czynność zajmie Ci więcej czasu niż normalnie, bo zarówno Twój mózg jak i ciało będą zaspane. Dlatego zamiast skupiać się na tym, co będzie rano, zastanów się, jak możesz tej przyszłej sobie pomóc. Może zostawienie dla niej przygotowanych ubrań będzie dużym ułatwieniem, może rozłożona mata do ćwiczeń zachęci do aktywności, a krem położony na środku łazienki sprawi, że będziesz chciała go nałożyć? A może wystarczy wieczorem koło łóżka zostawisz butelkę z wodą i książkę, a telefon odłożysz poza zasięg swojej ręki?
Przeanalizuj siebie i swoje przyzwyczajenia. W oparciu o nie dobierz czynności, dzięki którym Twoje poranki będą bardziej przyjemne, produktywne i prawdziwie Twoje. Pamiętaj, to nie musi być nic dużego, a wielu przypadkach wręcz nie powinno. Przede wszystkim nie oszukuj siebie i nie wprowadzaj nawyków na siłę, mimo że czujesz się po nich źle. Przecież robisz to dla siebie!