Jak poprawić swoją sytuację finansową?
Pieniądze to temat, który nigdy się nie nudzi, a jednocześnie jest tematem tabu. Rozmowy na temat finansów innych, zwłaszcza zamożnych osób, są na porządku dziennym, jednak mało kto ma ochotę omawiać swoje te osobiste. Szkoda, bo to z pewnością umożliwiłoby lepszą edukację w tym zakresie. W dobie internetu, a także wielu dostępnych materiałów edukacyjnych na szczęście wiele informacji jest w zasięgu ręki. W drugiej części wpisu znajdziesz moją recenzję lektury “Krok po kroku. O wolności finansowej i dostatnim, spełnionym życiu”. Teraz jednak porozmawiamy o poprawianiu swojej sytuacji finansowej.
Odkąd pamiętam lubiłam pieniądze. Już jako mała dziewczynka uwielbiałam je liczyć, dostawać, oszczędzać, a w późniejszym czasie, gdy tylko nadarzyła się okazja – zarabiać. Była to dobra baza, jednak niewystarczająca, aby dobrze ogarnąć finanse osobiste. Gdy wkroczyłam w etap dorosłości i zaczęłam żyć na własny rachunek, zarządzanie budżetem domowym siłą rzeczy stało się niezwykle istotne. Wraz z nim pojawiło się pytanie: jak to robić dobrze? Może i Ty je sobie zadajesz. Zarabiasz, ale wypłata gdzieś się rozchodzi i na koniec miesiąca ciężko Ci cokolwiek oszczędzić (lub oszczędzasz w swojej opinii znacznie mniej, niż byś mogła) lub wręcz związać koniec z końcem. A może czujesz, że utknęłaś na pewnym progu zarobkowym i nie bardzo wiesz, jak go przeskoczyć. Albo Twoje cele finansowe (jeśli takie masz) mocno Cię zniechęcają, zamiast zachęcać, przez to gromadzony kapitał wydajesz szybciej, na drobne przyjemności. We wszystkich tych przypadkach ten wpis będzie dla Ciebie. Odpowiada on na pytanie…
Jak poprawić swoją sytuację finansową? Można to zrobić w kilku krokach.
Nie są one szczególnie skomplikowane, przez co łatwo je zlekceważyć. Jest to błąd, który może Cię (dosłownie!) wiele kosztować. Dlatego jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś, pochyl się nad nimi. Zalicza się do nich analiza wydatków, przygotowanie budżetu, określenie celów finansowych (choć niekoniecznie kwotowych), wyrobienie nawyku oszczędzania, śmiałe negocjowanie wynagrodzenia i zwiększanie kompetencji, a także zrezygnowanie z podejścia wszystko albo nic oraz szukanie różnych źródeł dochodu. Omówię poszczególnie każdy z nich.
Analiza wydatków
Analiza wydatków jest absolutną podstawą, zwłaszcza, gdy nie dysponujesz bardzo dużym budżetem. Wtedy każdy wydatek jest odczuwalny – co innego jest wydać na kawę na mieście 20 zł, kiedy zarabiasz 3000, a co innego, gdy zarabiasz 30000. Nie zmienia to jednak faktu, że nawet przy dużych zarobkach, jeśli masz tendencję do wydawania bez zastanowienia i świadomości, na co idą Twoje pieniądze, łatwo i szybko pozbędziesz się dochodów. Dlatego jeśli nie robiłaś tego w przeciągu ostatnich 12 miesięcy, wykonaj analizę swojego budżetu. Jeśli płacisz w większości kartą, zaloguj się do swojej bankowości online i prześledź transakcje z ubiegłych trzech miesięcy. Każdą z nich przypisz do odpowiedniej kategorii, a następnie podsumuj kwoty i przeanalizuj wyniki. Ile wydajesz miesięcznie na opłaty za mieszkanie, ile na transport, na jedzenie, kosmetyki, ubrania, rozrywkę? Czy te kwoty faktycznie odpowiadają Twojemu wyobrażeniu, czy jednak od niego odchodzą? Na podstawie otrzymanych wyników możesz możesz stworzyć swój budżet.
Przygotowanie budżetu
Dlaczego przygotowanie własnego budżetu warto rozpocząć mając przed oczami wyniki analizy wydatków? A no dlatego, żeby nie wróżyć z fusów. Budżet oparty na przypuszczeniach nie będzie Ci się sklejał, a przez to zamiast pomagać, wywoła frustrację. Zastanów się, które wydatki są absolutnie konieczne, które dobrze byłoby mieć, a które idą na poczet Twoich celów oszczędnościowych. Zobacz przykład poniżej:
Konieczne:
- Czynsz
- Odstępne/rata kredytu
- Zakupy spożywcze
- Koszty transportu
- Internet
- Kosmetyki higieniczne
- Zdrowie
- Zwierzęta
Opcjonalne:
- Prezenty
- Ubrania i dodatkowe kosmetyki
- Jedzenie na wynos
- Rozrywka w domu (np. Netflix)
- Rozrywka poza domem (np. kino, wyjścia na miasto)
Oszczędności:
- Emerytura
- Wakacje
- Wkład własny
Może być też tak, że koszty koniecznych wydatków możesz obniżyć np. poprzez wybranie mydła w kostce zamiast żelu pod prysznic, zamianę jazdy Uberem na autobus, zmniejszenie zużycia wody czy prądu. Zastanów się, ile realnie chcesz przeznaczyć w kategorii koniecznych i opcjonalnych wydatków. Jak ta suma ma się do Twoich przychodów? Czy jesteś w stanie gdzieś uciąć koszty, aby zwiększyć tę kwotę? Nadwyżkę przeznacz na cele oszczędnościowe, nawet jeśli jest to niewielka kwota. Więcej na ten temat przeczytasz w kolejnych dwóch punktach. Pamiętaj, aby nie rezygnować całkowicie z przyjemności – w końcu zarabiasz po to, żeby żyło Ci się dobrze zarówno teraz, jak i w przyszłości.
Określenie celów finansowych
Określenie celów finansowych jest ważne, ale nie zawsze cele kwotowe będą motywujące. Zwłaszcza przy niższych zarobkach, cel określony w dziesiątkach czy setkach tysięcy będzie przytłaczał. Oczywiście dobrze jest wiedzieć, do czego zmierzasz i ile mniej więcej to kosztuje, ale jako cel możesz sobie równie dobrze postawić:
- edukację finansową (np. przeczytanie książki, przerobienie kursu),
- zmianę pracy na lepiej płatną,
- znalezienie dodatkowego źródła dochodu dającego min. 100 zł miesięcznie.
Polepszanie swojej sytuacji finansowej polega na ograniczeniu wydatków (sposób ograniczony) i zwiększaniu dochodów (sposób nieograniczony). Skup się na oszczędzaniu i pracy z tym co masz, jednocześnie pamiętając, że zwiększenie przychodów jest najprostszą drogą do większych oszczędności.
Wyrobienie nawyku oszczędzania
Przede wszystkim ważny jest tu Twój sposób myślenia. Gdy dostajesz premię lub prezent w postaci gotówki, od razu wydajesz pieniądze na przyjemności (np. nową torebkę) czy przeznaczasz tę kwotę na oszczędności? Nie mówię, aby nie sprawić sobie czegoś miłego, w końcu po to są te pieniądze, ale przeznaczanie całej sumy na zakupy również nie jest dobrą decyzją. Przy każdej takiej okazji, pomyśl, że dostajesz tak naprawdę dwa prezenty! Połowa otrzymanej kwoty jest prezentem dla obecnej Ciebie i to ją przeznaczysz na zachcianki, a druga połowa jest dla przyszłej Ciebie i ona wyląduje na inwestycjach.
Comiesięczne oszczędzanie również może być nawykowe. Ja sądzę, że powinno być wręcz bezwysiłkowe. Dlatego w swojej bankowości internetowej ustal stałe zlecenie przelewu, nawet na niewielką kwotę (taką, które wyszła Ci z obliczeń) na oszczędności, zaraz po otrzymaniu wypłaty. Najlepiej, jeśli będzie to osobne konto, z którego nie korzystasz do robienia codziennych wydatków. Dzięki temu nie będziesz widzieć tych pieniędzy, a co za tym idzie, wydanie ich nie będzie aż takie kuszące.
Śmiałe negocjowanie wynagrodzenia i zwiększanie kompetencji
Tak jak wspomniałam wyżej, najszybszą drogą do większych oszczędności są większe zarobki. Możesz je ustalić z obecnym pracodawcą. Pamiętaj, że nie prosisz o podwyżkę – tylko używając odpowiednich argumentów negocjujesz wysokość wynagrodzenia. Rozmowa na temat wypłaty, jest rozmową biznesową, dlatego nie traktuj jej bardzo osobiście. Co więcej, nie czekaj na docenienie ze strony przełożonego — sama zaaranżuj rozmowę i pokaż się na niej z jak najlepszej strony, jako cenny pracownik firmy. Podkreśl znajomość procesów, terminowość, dokładność, a także kompetencje, które posiadasz.
Zwiększanie kompetencji pomoże Ci zarówno przy negocjacji warunków wynagrodzenia u obecnego, jak i u przyszłego pracodawcy. Dlatego nie bój się przeglądania ogłoszeń o pracę i wysyłania CV, nawet jeśli nie szukasz zatrudnienia. Dzięki temu poznasz stawki rynkowe na danym stanowisku, a także dowiesz się, jakie umiejętności są wymagane dla dostania lepszej pracy.
Zrezygnowanie z podejścia wszystko albo nic i szukanie różnych źródeł dochodu
W życiu nic nie jest czarno-białe, dlatego nie zakładaj, że tak też jest w finansach. Jeśli nie udało Ci się wynegocjować podwyżki wynagrodzenia, może firma zasponsoruje ci kurs lub warsztaty zwiększające Twoje umiejętności? Pamiętaj, że nie tylko pensję możesz negocjować. Co więcej, nie obrażaj się, jeśli coś nie poszło po Twojej myśli, jeśli nie dostaniesz lepiej płatnego stanowiska itp. To nie przekreśla Twoich możliwości. Jest naprawdę dużo sposobów na zarabianie dodatkowych pieniędzy (ankiety, praca w weekendy, korepetycje), dlatego skorzystaj z nich, nawet jeśli niektóre nie brzmią bardzo dumnie. Nie musisz też od razy decydować, że pracujesz wyłącznie na etacie lub wyłącznie prowadząc biznes. Te opcje da się łączyć – zwłaszcza, jeśli potrzebujesz stabilności i chcesz pewnie stanąć na finansowych nogach.
Do źródeł dochodu można zaliczyć także te z inwestycji. Wielu osobom inwestowanie kojarzy się z ryzykowną grą, w dodatku o dużych i na dużych pieniądzach. Jasne, może ono takie być, ale nie musi. Bo możesz inwestować bardzo prosto i spokojnie. Na ten temat dostępne jest coraz więcej materiałów. Ostatnio w moje ręce trafiła książka “Krok po kroku – o wolności finansowej i dostatnim, spełnionym życiu” od maklerska.pl i mam co do niej kilka przemyśleń.
Recenzja książki Krok po kroku – o wolności finansowej i dostatnim, spełnionym życiu.
Książka JL Collinsa „Krok po kroku – o wolności finansowej i dostatnim, spełnionym życiu” dużo obiecuje już samym tytułem. Tylko czy ta obietnica zostaje przez autora spełniona i faktycznie pokazuje on jak dojść do obiecanej wolności? I tak i nie.
Zacznę jednak od początku – pozycja ta ujmuje przyjemną dla oka okładką, pięknym wydaniem i niesamowitą lekkością narracji. Czyta się ją szybko, przyjemnie i „bez bólu” co wyróżnia ją na tle wielu innych książek związanych z tematyką finansową. Dlatego jeśli do tej pory zrażał Cię żargon giełdowy, tutaj nie musisz się tym zbytnio martwić.
Bardzo się cieszę, że książka rozpoczyna się o wyjaśnienia czym są f-you money oraz dlaczego warto je zgromadzić. W mojej opinii jest to taki większy brat poduszki finansowej, z którym idąc ramię w ramię czujesz się bezpiecznie, w każdej życiowej sytuacji. W pierwszych rozdziałach czytelnik dostaje skrzydeł również dzięki liczbom, które pokazują, że każdy może stać się posiadaczem pokaźnego majątku. Brzmi zachęcająco, prawda?
Niestety zasady, których trzyma się autor nie są już tak przyjemne. Jedną z nich jest utrzymanie odsetek z przychodów przeznaczonych na oszczędności w wysokości 50% – co wcale nie jest ani prostą, ani oczywistą sprawą, zwłaszcza jeśli zależy nam na komforcie. Nie mówię o życiu ponad stan (co zresztą już wiesz, po przeczytaniu tego wpisu), jednak obecnie nawet posiadając dobrą pracę i regularne koszty życia takie jak wynajem mieszkania czy pokoju, jedzenie, transport itp. oszczędzanie na tak wysokim poziomie brzmi jak karkołomne zadanie. Jasne, można by powiedzieć, że należy dokonać wyrzeczeń, aby ku tytułowej wolności kroczyć. Nie mogę się z tym zgodzić. Odmawianie sobie jakichkolwiek przyjemności czy komfortu życia, gdy ma się 20 czy 30 lat, tylko po to, aby potem było lepiej brzmi jak recepta na wykończenie zdrowia psychicznego i zmarnowanie wielu okazji na tworzenie wspomnień.
Z resztą zasad prezentowanych przez JL Collinsa mogę się zgodzić i warto je znać, choć oczywiście nie będę ich tu zdradzać. Jedyną rzeczą, która wpadła mi w oko, która mogłaby być potencjalną kością niezgody, był temat zadłużenia, a dokładnie kredytu hipotecznego. Należy pod uwagę, że realia polskie są odmienne od tych w Stanach Zjednoczonych, dlatego polecałabym czytelnikowi dokonanie własnych obliczeń.
Ogromną zaletą książki jest pokazanie prostoty w inwestowaniu i wyłożenie czarno na białym, że nie trzeba aktywnie monitorować sytuacji rynkowej, aby pomnażać majątek. Przedstawione rozwiązania odnoszą się do rynku amerykańskiego, jednak można znaleźć ich polskie odpowiedniki. Pomagają w tym również przypisy od redakcji.
Cieszę się, że autor mocno postawił na edukację jak chodzi o próby pobicia rynku czy indeksu – a dokładnie wskazuje, dlaczego jest to niezwykle trudne i praktycznie nikomu, nawet osób bardzo doświadczonym, to się nie udaję. Dlatego jeśli wierzysz w to, że wyczujesz idealny moment, kiedy rynek będzie na dołku i sprzedasz na górce, ta lektura jest zdecydowanie dla Ciebie.
Podsumowując, do zalet książki mogę zaliczyć język jakim jest napisana, pokazanie prostoty w inwestowaniu, uświadomienie, dlaczego pobijanie rynku jest praktycznie niemożliwe i wskazanie, jak w łatwy sposób dbać o finanse. Ogromnym plusem są przypisy od redakcji i podrozdział na temat PPE, PPK, IKE czy IKZE. Nie mogę się jednak zgodzić z zaleceniami dotyczącymi oszczędzania, co jest bazą dla lektury, czy też odmawiania sobie w młodym wieku komfortu życia. Nie da się również ukryć, że spora część książki jest poświęcona konkretnym funduszom, niedostępnym dla Polskich czytelników, więc zrobienie własnego reasearchu jest więcej niż konieczne.
Podsumowując: czy jest to książka dla każdego? Myślę, że tak. To ciekawa lektura, która wprowadza w świat finansów. Nie powiedziałabym, że zgodnie z tytułem pokazuje dążenie do wolności finansowej krok po kroku, jednak mimo tego, warto zapoznać się z jej treścią.
Mam nadzieję, że po tym wpisie wiesz już co zrobić, aby lepiej zatroszczyć się o swoje pieniądze. Przyjemnego dbania o finanse!